Archiwum bloga

9.08.2011

Pod firmamentem trzebnickiego nieba. Na Kociaku.


 
 

Kolejne miejsce, gdzie rozrzuciłam na wietrze garsteczkę wspomnień. Tutaj wykopano pozostałości po bytności Homo erectusa, ja zaś zakopałam tu plany, marzenia, nadzieje, miłostki, skrawki przyjaźni, wiele, wieeeele pięknych chwil. Na kiedyś.

















Kiedy jest mi źle, wspinam się na szczyt Winnej Góry - i z tej perspektywy wszystko wygląda całkiem inaczej...







Tutaj można złapać nostalgię za warkocze, można bezkarnie tańczyć z wiatrem, można zatopić się w bezkres marzeń... Wszystko tu można.

































1 komentarz: