Dziękuję za ten plakat pracownikom Starostwa Powiatowego. |
Przeżyłam. Nogi miałam jak z waty, trzęsły mi się kolana, waliło
serducho, drżał głos, pociły dłonie i minę ponoć miałam, jakbym chciała
wybuchnąć płaczem – ale żyję, to najważniejsze. Nie zeszłam z tego świata, więc mogę pisać dalej.
Już po, zatem zdecydowanie łatwiej.
Rano myślałam, że może rozchoruję się, porwą mnie po drodze
kosmici, albo wpadnę w wiadro z farbą niewidką – ale nic takiego się nie stało.
Musiałam więc podołać sytuacji. Przecież nie stchórzę, co to - to nie!
Znacznie łatwiej ukryć się za ekranem monitora i w ten
sposób „kontaktować się” z Odbiorcami. Szacunek dla wszystkich tych, którzy z
taką lekkością „idą na żywioł” i płyną myślą, dryfują słowem tak „twarzą w
twarz”. Ja tego nie potrafię.
Na spotkaniu padło wiele dobrych, pozytywnych, ciepłych
słów. Zawstydzały mnie one, ale jednocześnie podbudowywały, dodawały otuchy,
wiary w siebie. Zawsze to nowe doświadczenie i życiowa lekcja. Myślę, że położę
to wspomnienie na półeczce obok kącika, gdzie mieszka pokora – dobrze, by sobie
porozmawiały na osobności, nie będę im przeszkadzała.
Cieszę się na te oznaki, że podoba się Państwu moja – tfu,
tfu… „twórczość”, miło to słyszeć, naprawdę, to autentyczna zachęta do tego, by
powoli, ostrożnie, nieśmiało wypełznąć z cienia. Tylko wypełznąć i rozpłaszczyć
się w słonku jedynie – to próżność. Pozwólcie więc, że czasem pojawię się,
czasem zniknę, taką już mam naturę włóczykija, lubię być w drodze. Całe nasze
życie to podróż. Dziękuję za to, że przez ten króciutki odcinek drogi
towarzyszyliście mi, że przecięły się wstęgi naszych dróżek, że mogłam pokazać
Wam kawałek mojego świata i tak wiele nauczyłam się od Was.
A nauczyłam się (między innymi), że czasem warto wychylić głowę ze swojej
skorupy, choćby wydawała się bezpiecznym schronieniem – taki ładny z niej
widok. Świat nie gryzie. Ewentualnie połyka w całości – i rozpościera przed nami wówczas pejzaż całkiem nowych
możliwości.
Wiecie za co jeszcze jestem niesłychanie wdzięczna? Za to,
że spotkanie to zgromadziło w jednej sali ludzi z różnych środowisk (a których jednako cenię i szanuję), czasem
występujących po różnych stronach barykady. Bardzo, bardzo mnie to podbudowało.
Ja zwykle omijam barykady, bo są zupełnie nie w moim stylu – wolę cieszyć się
życiem, miast tracić czas na waśnie. Czasem wdrapuję się na nie i nadziwić się
nie mogę, co też ludzie tam robią i po co to czynią? Ale nie oceniam i nie staram się też tego wszystkiego
zrozumieć, by przypadkiem wszystko nie stało się dla mnie niezrozumiałe. No i
teraz – wracając do tematu – tak bardzo się ucieszyłam, bo może właśnie
kopnęłam niechcący jakiś kamyczek i on ukruszy te zbędne mury? Kultura i –
szeroko pojęta - sztuka powinny być ponad wszelkimi podziałami, takimi karmię
się zbożnymi życzeniami…
Dziękuję za te chwile szczerego wzruszenia.
Jeśli ktoś nie mógł pojawić się w PODM-P (dawne pomieszczenia SP2, I piętro) 26 listopada, a
chciałby obejrzeć zgromadzone tam prace, zapraszam w godzinach pracy Ośrodka
(od 10.00 do 17.00 od poniedziałku do piątku oraz w pierwszą sobotę miesiąca w
godz. od 10.00 do 13.00) – jakoś tak do końca grudnia będzie okazja. Zachęcam
również do odkrywania Trzebnicy wciąż na nowo – ona naprawdę nieustannie zmienia
szaty, bezustannie czymś zaskakuje, trzeba tylko zdjąć z nosa symboliczne
okulary, które wymuszają na nas „standardowe” spojrzenie. Zrzućmy okowy
przyzwyczajeń - i każdy dzień staje się przygodą! Ahoj!
fot. Igor D. |