W dniach od 16 do 25 sierpnia b. r. odbył się II Międzynarodowy Plener Plastyczny Trzebnica 2013. Współorganizatorami tegorocznej imprezy były następujące podmioty: dom zakonny Salwatorianów w Trzebnicy, parafia św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi w Trzebnicy, Starostwo Powiatowe w Trzebnicy, Starostwo Powiatowe we Wrocławiu, Gmina Trzebnica i właściciel Hotelu Trzebnica. Kuratorami pleneru byli: ks. Bogdan Giemza oraz malarz Janusz Łozowski.
W tym twórczym wydarzeniu udział wzięło 13 artystów, posługujących się różnorodnymi technikami:
Elżbieta Filipkiewicz – ceramika; Justyna Karolina Gałązka - malarstwo, projektowanie form wydawniczych, ilustrowanie książek dla dzieci, fotografia; Stanisław Gnacek – metaloplastyka artystyczna; Danuta Krakowiak – malarstwo olejne, rzeźba; Janusz Łozowski – malarstwo; Ewa Mroczek (przedstawicielka z Trzebnicy) – malarstwo; Daria Sołtan-Krzyżyńska – malarstwo, rysunek, tkanina artystyczna; Lucyna i Walenty Wróblewscy – malarstwo; Olha Baklan (Ukraina) - malarstwo, kostiumografia; Mieczysław Maławski (Ukraina) – malarstwo; Natalia Wasiljewna Skrynnik (Ukraina) - malarstwo oraz Eva Groń (USA) – malarstwo, rysunek, techniki graficzne, mural.
W trakcie trwania Pleneru odbyły się spotkania z artystami (w których, niestety, nie mogłam uczestniczyć), natomiast na zakończenie organizatorzy przygotowali wernisaż poplenerowy, połączony z innymi atrakcjami festynu parafialnego "Bartłomiejki".
Przechadzając się pośród prezentowanych prac - wręcz można było poczuć się odurzonym artyzmem. Zgromadzona w jednym miejscu mnogość wrażeń, wielość technik plastycznych, trzebnickie pejzaże na rozmaitych fakturach, w różnych formatach, odcieniach, w zaklęciach barw i ciszy. Modlitwy w drewnie rozrysowane, prośby poetycko nanoszone na obrazy pastelowymi słowami i afirmacja życia na płótnie rozchlapana. Dla mnie absolutnym hitem były rozkołysane na deskach ratunku, spowite w letnie kolory i powiewy nadziei - malunki Aniołów, dzieła wyrafinowanej prostoty autorstwa Pana Jasia od Aniołów, jednego z kuratorów wystawy.
Szkoda, że w tym czasie nie mogłam w pełni rozkoszować się wystawionymi pracami. Ból, który rozrywał mnie od środka, nie pozwalał wniknąć pięknu do głębi. Przekonałam się jednak o terapeutycznej mocy sztuki, która choć na moment, choć w jakimś ułamku ugłaskała rodzący się we mnie bunt i wykrystalizowała spojrzenie. Przenikając w świat emocji i wrażeń całkowicie niematerialnych - pozwoliła mi poniekąd wymodelować w przeżywanym cierpieniu schody. Schody do lepszego świata i głębszego postrzegania sensu istnienia...