28.07.2012

Fortuna kołem się toczy...

Fortuna kołem się toczy. W końcu wpadła i na nasze podwórze. Pochwyciła nas w swoje objęcia i wraz z nami potoczyła się w stronę stolicy. Ozłociła nas niezapomnianymi wrażeniami. Ale po kolei...

Wygraliśmy konkurs - u Fortuny, jak w tytule właśnie. Może tyle na ten temat, by nie było zbyt nieskromnie i pysznie (w sensie "pychy"). Mieliśmy po prostu szczęście znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze - akurat w kolejce po nagrodę nie stał nikt, kto byłby (w tym czasie) efektywniejszy od nas. Udało nam się. Niezwykle nas to ucieszyło - dziękujemy Stowarzyszeniu Gazet Lokalnych i Narodowemu Bankowi Polskiemu za docenienie naszego wysiłku.

Wspaniale się złożyło, bowiem nie mieliśmy jakiś szczególnych planów wakacyjnych, toteż ta wygrana wycieczka (do Warszawy) sprawiła nam wiele frajdy. A co przeżyliśmy, i co widzieliśmy - ehhh, niestety nie potrafię opowiedzieć o tym tak barwnie, jakbym pragnęła. Mogę jedynie zapewnić, iż emocji, zachwytów i wzruszeń było co niemiara.

Wszystko na najwyższym poziomie. Dyrektor SGL, pani Ewa B. - wraz ze swoim mężem, panem Jackiem - dopięli projekt (w najdrobniejszych szczegółach) na ostatni guzik. Zadbali nie tylko o zakwaterowanie w fantastycznym miejscu, bezpieczną, przyjemną podróż, wyżywienie i bogactwo doznań estetycznych oraz kulturalnych, ale również zapewnili nam opiekę logistyczną, przyjęli ciepło i serdecznie, a do tego hojnie częstowali ciekawostkami o warszawskiej architekturze i temu podobnych...

W pierwszy dzień zwiedzaliśmy Narodowy Bank Polski. Następnie podziwialiśmy krasę Krakowskiego Przedmieścia oraz Starego Miasta. Zachłysnęliśmy się pięknem i ogromem otaczającego nas dziedzictwa kulturowego, które dotąd znaliśmy jedynie z przewodników, folderów czy środków masowego przekazu. Czułam mrowienie na plecach, przechadzając się w pobliżu znanych, majestatycznych budowli, podziwiając te wszystkie pomniki, katedry, miejsca kultu i pamięci o zasłużonych dla Ojczyzny.

Najmocniej chyba zachwycił mnie wszechobecny duch Fryderyka Chopina. Dom w którym mieszkał i tworzył, kościół w którym złożono jego serce, ławeczki wygrywające jego kompozycje, a nawet pasy uliczne w formie klawiatury.

CIĄG DALSZY PONIŻEJ...


Piątek
Poczynając od drugiego planu... Po lewej: pani Ewa B., dyrektor(ka) SGL. Po prawej: przemiła pani Marzena, która oprowadzała nas po zakamarkach NBP. Z przodu: 2/3 finalistów konkursu.
Znajdujemy się w sali im. Władysława Grabskiego.


Serce Fryderyka Chopina spoczywa w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu


W tym domu mieszkał i tworzył Fryderyk Chopin


Pałac Kultury i Nauki - widziany z autobusu podmiejskiego :)



Zamek Królewski

Stare trzony Kolumny Zygmunta

Pałac Prezydencki

Belweder

Barbakan

Grób Nieznanego Żołnierza

Syrenka na warszawskiej Starówce

Pomnik Małego Powstańca

Pomnik Matki Polki Dzieci Powstania Warszawskiego

Pomnik Mikołaja Kopernika

Kolumna Zygmunta

Pomnik Jana Kilińskiego

Pomnik Józefa Piłsudskiego

Pomnik Adama Mickiewicza

To akurat niedzielne zdjęcie. Finaliści wraz z współorganizatorami konkursu. Na zdjęciu widać również jedną z syrenek EURO 2012 (pod Pałacem Kultury i Nauki). Te syrenki zamiast mieczy dzierżą piłki, a ich tarcze wymalowane są w barwy flag narodowych.

Dzień drugi upłynął nam pod znakiem Centrum Nauki "Kopernik".  Myśleliśmy, że spędzimy tam jakieś cztery godzinki, jednak zeszło nam dużo dłużej. Czerpaliśmy garściami doświadczenia - od samego rana do momentu zamknięcia obiektu. Na mnie największe wrażenie zrobiła wizyta w Planetarium i Teatr Robotyczny, chłopcy zaś zachwyceni byli możliwością zabawy w archeologów. Zresztą wszystko, czego mogliśmy dotknąć czy spróbować - czymś nas zaskakiwało i oczarowywało.

CIĄG DALSZY PONIŻEJ...

Sobota
Półtorej godziny przed otwarciem CNK

Prawdziwy z niego poeta


RoboThespiany - aktorzy Teatru Robotycznego

Stadion Narodowy


Most Świętokrzyski


W życiu tak już jest, że wszystko, co dobre - niestety - ma swój koniec. Rychłe nadejście niedzieli zwiastowało, że zbliża się kres tejże przygody. Próbowaliśmy wycisnąć z tego dnia ile tylko się da. Najpiękniejszym momentem był czas spędzony w parku łazienkowskim. Koncert przy pomniku Chopina (przy fortepianie: Edward Wolanin) - niezapomniane przeżycie! Dzieci nie mogły oprzeć się pokusie karmienia orzeszkami zwinnych wiewióreczek. Żal było opuszczać to miejsce...

CIĄG DALSZY PONIŻEJ...
Niedziela
Koncert przy Pomniku Chopina



Pałac na Wodzie
Bug w Łazienkach


Zegar słoneczny w Łazienkach

Ruda Basia




Na koniec dotarliśmy również do dziecięcego raju - Inca Play, dużego placu zabaw i lunaparku pod kopułą. I tutaj dziękuję Targom Przedszkolaka, które jakiś czas temu obdarowały nas rodzinną wejściówką do tegoż miejsca.





Na koniec tej skromnej relacji nasunęła mi się myśl, iż nasze pragnienia naprawdę ziszczają się, należy jedynie uparcie wpatrywać się w horyzont marzeń (nawet gdy wydaje nam się taki odległy i nieosiągalny) i dopomagać swemu szczęściu (nawet gdy sądzimy, że ono jest z nami na bakier).

Miłego dnia! :)

26.07.2012

Szlakiem 7 Wzgórz



Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej kolejny raz zaskoczyło trzebniczan garścią ciekawostek o naszym pięknym regionie.
Tym razem zaproszono mieszkańców na wędrówkę szlakiem 7 wzgórz, otaczających Trzebnicę.
Wydawać by się mogło, iż Winna Góra króluje i góruje nad naszym miastem, ale to nie do końca prawda. Przechadzając się niektórymi uliczkami wcale nie znajdujemy się niżej (w odniesieniu do poziomu morza), choć właściwie tego nie odczuwamy.


Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że te miejskie wzniesienia mają swoje nazwy (i - naturalnie - ich historyczne uzasadnienie).


Bardzo mi miło, że miałam przyjemność uczestniczyć w tejże wycieczce. Doprawdy pojęcia nie miałam, iż pagórek na którym dokazuję z synami niemalże każdego dnia nosi nazwę Wzgórza Zamkowego bądź też Ramowej Góry (gdyż wystawiano na nim ramy do suszenia płótna), a nieopodal znajduje się złowrogo brzmiąca Szubieniczna Góra (bowiem w zamierzchłych czasach dokonywano tam egzekucji). Nie wiedziałam, że w miejscu, które tak często mijamy stał niegdyś wiatrak - stąd nazwa: Wiatraczna Góra, a ulica Wąska - do cna oblepiona moimi dziecięcymi wspomnieniami - była dawniej korytem rzeki. Do głowy by mi również nie przyszło, że skrzyżowanie, przy którym mieści się obecnie urokliwy park (przy Placu Pionierów Ziemi Trzebnickiej), kilka sklepów i rondo stało kiedyś pod wodą - były tu Stawy Kuśnierskie.


Jak widać - warto brać udział w takich inicjatywach. Przyjemna lekcja historii - pod trzebnickim niebem. Z pewnością to nie ostatnie takie spotkanie, dlatego serdecznie zachęcam do uczestnictwa w kolejnych...

fot. p. Zbigniew Lubicz-Miszewski

fot. p. Zbigniew Lubicz-Miszewski