Pierwsze z przedstawień teatralnych, będących wakacyjną propozycją TCKiS, już za nami. Na scenie gościliśmy aktorów krakowskiego studia rozrywkowo-teatralnego DUET. Wydawać by się mogło, że skromna scenografia i dwoje pasjonatów to trochę mało, by zachwycić publikę wspaniałym show. Nic bardziej mylnego!
Zawędrowaliśmy z niepozornej remizy strażackiej, poprzez ogród zoologiczny, aż na kontynent afrykański. Spotkaliśmy wiele ciekawych postaci. Bawiliśmy się w rytmie przyjemnych melodii - ba! - nawet nauczyliśmy się jednej z piosenek. Co więcej: powtórzyliśmy wiedzę jak należy zachować się w obliczu zagrożenia ogniem, rozwiązywaliśmy matematyczne i geograficzne zagadki, a do tego posmakowaliśmy morału, iż należy być dobrym, uczynnym i przyjacielskim. Przede wszystkim zaś nie zabrakło tutaj uśmiechu i dobrego humoru.
Widać, że artyści mają duże obycie z małymi widzami. We wspaniały sposób potrafili wciągnąć ich do wspólnego przeżywania przygód dzielnego koziołka. Zaprosili do interaktywnej zabawy milusińskich, którzy bardzo chętnie wcielali się w zaproponowane przez Matołka role. I tak mieliśmy na scenie przedszkolną straż pożarną, instruktorkę nauki pływania oraz fantastyczną orkiestrę i powabnych tancerzy.
Na koniec nie zabrakło błysków fleszy i przytulasków do teatralnych bohaterów, zachwycających atrakcyjnymi kostiumami.
Przedstawienie było kapitalne, a świadczyć o tym może fakt, że dorośli też radośnie uśmiechali się od ucha do ucha, nucili piosenki, przyklaskiwali w dłonie i dopingowali małych trzebniczan na dużej scenie.
Nie chciałabym psuć tego materiału malkontenckim akcentem, niemniej: jak nie tutaj, to gdzie?
Zaskoczyła mnie wakacyjna rozpiska zajęć dla dzieci, bowiem terminy i godziny niefortunnie nakładają się na siebie. Spośród pięciu środowych propozycji aż trzykrotnie trzeba wybierać: pomiędzy teatrzykiem (w budynku TCKiS) a zajęciami plastycznymi (na wyspie przy ul. Leśnej).
I znowu ktoś sprowadził mnie (i chyba nie tylko mnie) do roli takiego osiołka, któremu niby przecież w żłoby dano...
Na koniec nie zabrakło błysków fleszy i przytulasków do teatralnych bohaterów, zachwycających atrakcyjnymi kostiumami.
Przedstawienie było kapitalne, a świadczyć o tym może fakt, że dorośli też radośnie uśmiechali się od ucha do ucha, nucili piosenki, przyklaskiwali w dłonie i dopingowali małych trzebniczan na dużej scenie.
Nie chciałabym psuć tego materiału malkontenckim akcentem, niemniej: jak nie tutaj, to gdzie?
Zaskoczyła mnie wakacyjna rozpiska zajęć dla dzieci, bowiem terminy i godziny niefortunnie nakładają się na siebie. Spośród pięciu środowych propozycji aż trzykrotnie trzeba wybierać: pomiędzy teatrzykiem (w budynku TCKiS) a zajęciami plastycznymi (na wyspie przy ul. Leśnej).
I znowu ktoś sprowadził mnie (i chyba nie tylko mnie) do roli takiego osiołka, któremu niby przecież w żłoby dano...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz