fot. Adrian Opałka |
Praktycznie codziennie można znaleźć tam coś nowego, a wraz
ze zmianą asortymentu, zmienia się automatycznie (jakże klimatyczny) wystrój
sklepu. Sklep czynny jest od poniedziałku do piątku w godz. od 9.00 do 17.00, a
także w sobotę od 9.00 do 13.00. Oprócz tego, że znaleźć można tam naprawdę
przeróżne cuda i cudeńka, właściciel prowadzi także skup przedmiotów używanych.
A że jest on prawdziwym pasjonatem – przekłada się to również na wachlarz
oferowanych „materii”. Czegoż tam nie ma?! Militaria buńczucznie rozpychają się pośród tysiąca drobiazgów. Stylowe antyki dumnie prężą
drewniane blaty; radosne mebelki dziecięce kuszą barwą i dizajnerskim stylem; szereg
gitar aż prosi się, by pociągnąć za struny i zagrać nań obozowe pieśni; obiektywy
starych aparatów fotograficznych wciąż mają pod powiekami ciepło i rozkosz
letnich pejzaży. Sprzęt sportowy rwie się do działania. Dawne projektory czytają slajdy tamtych lat. Jakiś fotel marzy,
by przysiadł na nim strudzony wędrowiec. Niemieckie księgi pachną tajemnicą.
Zdumiony, porcelanowy anioł łypie na wszystko ciekawskim wzrokiem.
Jestem pewna, że kiedy zmierzch otula ten zakątek Trzebnicy,
gdy księżyc delikatnie wpuszcza przez okienko swą łagodną poświatę – jest tam
gwarnie i rojno, jak na najwytrawniejszym targu. Nie cichną przechwałki i
przekomarzania, nie gasną niesamowite opowieści i wspomnienia, przestrzeń wypełniają
legendy, klechdy, bajania i baśnie z wielu zakątków świata. Dokładnie z tylu, z
ilu pochodzą składowane tam przedmioty. Te zaś przychodzą, odchodzą…
pozostawiają ślad, część siebie, jakąś magiczną historię, dawne dzieje, pamięć o
poprzednich właścicielach i nadzieję na to, że w nowym domu odnajdą należne
miejsce i jeszcze komuś posłużą, przysłużą się, pomogą. To bowiem cenią sobie
najbardziej: użyteczność i poczucie bycia potrzebnym.
(fot. Adrian Opałka)
(fot. Adrian Opałka)