Dziękuję za ten plakat pracownikom PODM-P w Trzebnicy. |
I teraz – niby nic wielkiego, wyjście z tym co przecież jest
na blogu, na Facebooku, w wirtualnym świecie, w realną przestrzeń naszego
miasta. A tyle z tym wiąże się stresu. Zdecydowanie wolę znajdować się po tej
drugiej stronie – łatwiej jest być obserwatorem tudzież komentatorem niż osobą
na celowniku.
Kiedy – Pani Cecylia i Pan Sebastian (dziękuję
Państwu!) – zwrócili się do mnie z propozycją wystawy związanej z
regionalizmem, zareagowałam: Ja?! Gdzieżby! Przecież w regionie jest tylu
doskonalszych ode mnie w tej dziedzinie! Ja nie mam pojęcia o profesjonalnym
fotografowaniu, brak mi wiedzy, w moich zdjęciach doszukać można się zapewne
dziesiątek (jeśli tylko!) spraw, do których znawca tematu mógłby się "przyczepić", nie mam nawet odpowiedniego sprzętu. Totalna amatorka. Targała mną
mnogość wątpliwości, oporów, obiekcji.
Z biegiem rozmowy jednak coraz mocniej zaczynałam wierzyć w przedsięwzięcie i siebie. No tak, zdecydowanie lubię, cenię i szanuję swoją małą Ojczyznę, to
prawda. Moja „twórczość” (słowo stanowczo zbyt duże w stosunku do tego, co czynię) w
dużej mierze wiąże się z regionalizmem, umiłowaniem skrawka ziemi na którym
przyszło mi urodzić się, dorastać, przeżywać pierwsze sukcesy czy pierwsze i
kolejne rozczarowania. Niezależnie od wszystkiego ciągle będę to robić – bez względu
na to czy to jest dobre czy nie – bo to lubię, pasjonuje mnie to, czerpię z
tego przyjemność, satysfakcję, w jakiś sposób jest to swoisty wentyl
bezpieczeństwa, odskocznia, odreagowanie i spełnienie. No więc – czemu nie? Może bez perfekcjonizmu technicznego, ale z sercem i duszą...
Nie oczekujcie Państwo zatem wielkiej sztuki ani wielkiej
literatury. Takich przez duże S czy duże L. Nic z tych rzeczy. Moim celem jest
raczej ukazanie naszego malowniczego zakątka tak, jak ja go widzę (może niedoskonale). A ja lubię
czasem przystanąć, rozejrzeć się, zadumać, zachwycić, nawet wygłupić w tym
umiłowaniu prostoty i drobiazgów. Lubię zachłysnąć się zimnym, rześkim
powietrzem. Poczuć chłód kropli rosy. Policzyć kropki na czerwoniutkiej
biedronce. Chłonąć całą sobą zieleń, brązy, zapachy, dźwięki i pejzaże. Lubię
cieszyć się odbiciem księżyca w nocnej toni stawu, bawić się z mgłą w chowanego
pośród leśnych duktów i zakamarków oraz spoglądać na senne miasto i majestatyczną
bazylikę ze szczytu Winnej Góry.
Być może też to lubicie, ale nie macie czasu, by
uskuteczniać tę afirmację? A może jeszcze nie wiecie, że lubicie, albowiem do
tej pory nie zauważaliście takich niuansów, które de facto dają nam wiele
radości i energii? Spróbujcie kiedyś popatrzeć na codziennie przemierzaną
ścieżkę z zupełnie innej perspektywy – z poziomu zadziwionego dziecka, barwnego
motyla na tulipanie czy muzykalnego pasikonika, wygrywającego etiudy w
filharmonii zielonych traw. Przespacerujcie się za miasto – tam, pośród wzgórz,
sadów, pól, kryją się prawdziwe, boskie arcydzieła.
Zbyt często w pędzie codziennego dnia umyka nam piękno tego,
co najbliżej nas. I właściwie tylko to jedno zdanie chciałam Wam powiedzieć.
*******************************************************
Zapraszam serdecznie na wystawę "Trzebnica - Ojczyzna Duszy Mojej" (w ramach projektu Tożsamość Dolnoślązaka - Unia Wielu Kultur), która odbędzie się w Powiatowym Ośrodku Doradztwa Metodyczno-Programowego w Trzebnicy (szczegóły na załączonym plakacie).
Rzekłabym: Oczyma trzebniczANKI. Trzebnicki pejzaż w kadrze i słowie.
*******************************************************
Zapraszam serdecznie na wystawę "Trzebnica - Ojczyzna Duszy Mojej" (w ramach projektu Tożsamość Dolnoślązaka - Unia Wielu Kultur), która odbędzie się w Powiatowym Ośrodku Doradztwa Metodyczno-Programowego w Trzebnicy (szczegóły na załączonym plakacie).
Rzekłabym: Oczyma trzebniczANKI. Trzebnicki pejzaż w kadrze i słowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz