Archiwum bloga

7.08.2011

Po trzykroć powiadam... Akademicki Szpital Kliniczny ul. Borowska.

W zamierzchłych czasach, które już mglistym są wspomnieniem (bowiem już nie pamiętam jak to jest nie być mamą) byłam we wrocławskiej klinice przy ulicy Borowskiej.
Tam nastraszono mnie, że moja macica jest prenatalnym inkubatorem dla POTRÓJNEGO Szczęścia. Lekarz macający mnie obślizgłą głowicą USG, spoglądając we wszystkowiedzący ekran rzucił w twarz taką diagnozą. Na szczęście pomylił się o jedno Szczęście i w nabrzmiałą litanię do Cycatej Matki Mlecznej wpadły jedynie dubeltowe ziarnka Szczęścia.


Klinika przy ulicy Borowskiej. Teraz spędziliśmy tam TRZY dni i dwie noce. Memu Podwójnemu Szczęściu wyrżnięto TRZECIE migdały. Dwa razy po trzecim migdale. Dużo jak na matczyne nerwy.


Opatulam się pajęczyną nadziei, że TRZECI raz już tam nie trafię. Mimo sympatycznego personelu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz