Archiwum bloga

4.09.2011

Bobolandia - magiczna kraina przygód

Czasem wydaje mi się, że teraz, przy dzieciach, nadrabiam troszkę swoje dzieciństwo...


Wraz z nimi cieszę się zabawkami, wyłuskuję magię z drobnostek i przepełnia mnie żądza przygód.



Jak urodziny - to we wrocławskiej Bobolandii. Kiedy wejdzie się do tej wielkiej hali, ma się wrażenie, że znalazło się w dziecięcym raju. Choć z zewnątrz absolutnie nic (poza szyldem) na to nie wskazuje.

Ogromny małpi gaj, z wieloma atrakcjami (m. in. kolorowe piłeczki, armatki, kręciołek), olbrzymi wulkan (ściana wspinaczkowa i zjeżdżalnia), gumowe boisko do piłki nożnej, mnóstwo dmuchańców, trampoliny, zjeżdżalnia rolkowa, autka elektryczne, wielkie klocki, automaty do gier, komputery edukacyjne, bilard, piłkarzyki, stół Lego, rowerki, jeździki, koniki i inne cudeńka. Gwarancja kilku godzin fantastycznej zabawy.

Obsługa miła i uśmiechnięta, na miejscu restauracja, z głośników sączące się dźwięki dziecięcych przebojów, a ze ścian pozdrawiające postacie bajkowe. Na dokładkę: rozradowane twarzyczki milusińskich, piski uciechy i ogrom przestrzeni do rozładowania nadmiaru energii.

No, może znajdę jeden minus - cenę, ale czego się nie robi, by uśmiechnąć skrzata-jubilata. Zwłaszcza, że przez ostatnie pięć lat, to właśnie te krasnale częstowały mnie obficie promyczkami słońca.

Zapomniałam jeszcze dodać, że rodzice także mogą korzystać do woli. Wspinałam się, skakałam, zjeżdżałam - i czułam się tak bliiiiisko Ich dziecięcych pragnień. Spróbujcie i Wy, warto!


Może i nie najlepszy ze mnie pstrykacz fotek, ale spójrzcie na ten ogrom doznań... 























1 komentarz: