28.07.2013

EvEntus w Famie

Przyznaję się - tego materiału miało nie być. Zmęczona jestem ostatnio pisaniem, dużo (zdecydowanie za dużo!) wzięłam na siebie obowiązków, czuję się przeciążona, zniechęcona i wypalona. Brak wakacji i czasu wolnego spowodowały, że złoża moich rezerw energetycznych wyczerpały się. W dniu imienin postanowiłam odpocząć - w końcu kiedyś trzeba. Sprzedałam na noc dziatwę i (wcale nie tłumnie, acz) wyległam na ulicę. Kroki skierowałam do klubu Fama, tam bowiem odbyć miał się koncert.

Kiedy przyszłam, na scenie był już zespół EvEntus. Słuchałam z zainteresowaniem i po chwili zaczęłam żałować, że nie wzięłam aparatu, gdyż powstać mógł z tego artykuł. Myśli, które przemknęły mi przez głowę spowodowały również, iż złapałam się na pytaniach o definicję "pracoholizmu" - czy to już, czy jeszcze można zakwalifikować to do nieszkodliwego segmentu pod nazwą "pasja"? Wszak odprężać i relaksować się miałam.

No więc dobrze: powiedziałam A, konsekwentnie sypnę więc B. Koncert - udany, rzekłabym, pomimo niewysokiej frekwencji. Warunki pogodowe zachęcały tego wieczora raczej do rekreacji plenerowej. Chłopaki świetnie pokazali swoją energię; w "młodych formacjach" uwielbiam właśnie taką iskrę, zapał, buńczuczność (na przyzwoitym poziomie), oddech świeżości. Niezłe brzmienie gitary prowadzącej. I - co ważniejsze - przekaz po polsku; lubię to!

Grają własne utwory (plus!), rozpięte na nieboskłonie szeroko pojętego rocka. Bardzo różnorodnie: melodyjnie, skocznie, ostro mniej/bardziej, momentami siermiężnie ciężko, chwilami refleksyjnie, melancholijnie i balladowo. Zdarzają się i szybkie, stylistycznie nieomal punkowe wstawki, które ja, osobiście, najmocniej lubię. Słychać rozmaite inspiracje muzyczne. Było alternatywnie, nie było źle.

Zaczynam lubić Famę za koncerty, które ofiarowuje społeczności lokalnej, a na których niedobór notorycznie cierpię.

Bez ustanku też marzę, że kiedyś i u nas uda się wprowadzić w kalendarz cyklicznych imprez jakiś festiwal z niszową muzyką undergroundową. Tylu mamy w powiecie utalentowanych, młodych, pięknych, zbuntowanych, siedzących po garażach i kanciapach. Żal nie pokazać ich światu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz