Przyznaję się - tego materiału miało nie być. Zmęczona jestem ostatnio pisaniem, dużo (zdecydowanie za dużo!) wzięłam na siebie obowiązków, czuję się przeciążona, zniechęcona i wypalona. Brak wakacji i czasu wolnego spowodowały, że złoża moich rezerw energetycznych wyczerpały się. W dniu imienin postanowiłam odpocząć - w końcu kiedyś trzeba. Sprzedałam na noc dziatwę i (wcale nie tłumnie, acz) wyległam na ulicę. Kroki skierowałam do klubu Fama, tam bowiem odbyć miał się koncert.
Kiedy przyszłam, na scenie był już zespół EvEntus. Słuchałam z zainteresowaniem i po chwili zaczęłam żałować, że nie wzięłam aparatu, gdyż powstać mógł z tego artykuł. Myśli, które przemknęły mi przez głowę spowodowały również, iż złapałam się na pytaniach o definicję "pracoholizmu" - czy to już, czy jeszcze można zakwalifikować to do nieszkodliwego segmentu pod nazwą "pasja"? Wszak odprężać i relaksować się miałam.
No więc dobrze: powiedziałam A, konsekwentnie sypnę więc B. Koncert - udany, rzekłabym, pomimo niewysokiej frekwencji. Warunki pogodowe zachęcały tego wieczora raczej do rekreacji plenerowej. Chłopaki świetnie pokazali swoją energię; w "młodych formacjach" uwielbiam właśnie taką iskrę, zapał, buńczuczność (na przyzwoitym poziomie), oddech świeżości. Niezłe brzmienie gitary prowadzącej. I - co ważniejsze - przekaz po polsku; lubię to!
Grają własne utwory (plus!), rozpięte na nieboskłonie szeroko pojętego rocka. Bardzo różnorodnie: melodyjnie, skocznie, ostro mniej/bardziej, momentami siermiężnie ciężko, chwilami refleksyjnie, melancholijnie i balladowo. Zdarzają się i szybkie, stylistycznie nieomal punkowe wstawki, które ja, osobiście, najmocniej lubię. Słychać rozmaite inspiracje muzyczne. Było alternatywnie, nie było źle.
Zaczynam lubić Famę za koncerty, które ofiarowuje społeczności lokalnej, a na których niedobór notorycznie cierpię.
Bez ustanku też marzę, że kiedyś i u nas uda się wprowadzić w kalendarz cyklicznych imprez jakiś festiwal z niszową muzyką undergroundową. Tylu mamy w powiecie utalentowanych, młodych, pięknych, zbuntowanych, siedzących po garażach i kanciapach. Żal nie pokazać ich światu.
Archiwum bloga
-
▼
2013
(75)
- ► października (6)
-
▼
lipca
(12)
- EvEntus w Famie
- Pszczółka Kaja i przyjaciele
- Rajd trasą kolejki wąskotorowej (cz. 2 - Węgrzynów)
- Rajd malowniczą trasą kolejki wąskotorowej (cz. 1)
- Katarzyna Belska prezentuje: Profesor z Bazyliki
- Zaurowystawa
- Kraina Miniatur we Wrocławiu
- ZOObaczyliśmy nieznane (2013)
- Brave Festiwal. Mohini Devi - hinduski taniec węży
- Wrocław z innej perspektywy
- Zlot Rolls Royce & Bentley w Trzebnicy
- Letnie szachy plenerowe
-
►
2012
(104)
- ► października (9)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz