11.07.2013

Brave Festiwal. Mohini Devi - hinduski taniec węży

Swoją czwartkową wędrówkę po stolicy Dolnego Śląska, Wrocławiu, zakończyliśmy w sercu miasta, na urzekającym Rynku. Dzięki temu, właściwie przez przypadek, staliśmy się świadkami niezwykłego wydarzenia, będącego częścią odbywającego się właśnie Brave Festivalu. Mohini Devi czyli taniec węży wędrownego cygańskiego plemienia Kalbelia z Radżastanu - przyznać trzeba, że niecodziennie zdarza się taki kulturalny (ale i kulturowy) frykas. Dodam, że rdzenne pieśni i tańce społeczności Kalbelia zostały wpisane na listę Arcydzieł Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) - brzmi nieźle, prawda? Jeszcze lepiej smakuje!

Poznaliśmy legendę, głoszącą, iż jedno z wcieleń Sziwy, Guru Jalandhernath, poprosiło dwójkę swoich uczniów o wypełnienie naczyń wiedzą i umiejętnościami. Jeden z nich, pełen wrażliwości i delikatności, napełnił je ambrozją, drugi natomiast, buńczuczny, arogancki i zuchwały - wlał doń jad węży i skorpionów. Wywołał tym samym gniew u swego mistrza, ściągając na siebie klątwę rzuconą przez guru. Mówiła ona, że potomkowie zawadiackiego wychowanka żyć będą na obrzeżach miast, a zajęciem ich będzie łapanie węży. Kalbelia uważają się za zstępnych tegoż człowieka i ową klątwą tłumaczą wagabundę oraz egzystencję poza głównym nurtem społecznym. Tradycyjnie trudnili się zaklinaniem węży oraz handlem jadem, jednakże Indyjska Ustawa o Ochronie Dzikiej Przyrody z 1972 r. wprowadziła zakaz występów z wężami, co wymusiło zmianę pokazów i gady zastąpiono... kobietami (ależ skojarzenia mi się nasuwają! choć... bywamy kąśliwe, to fakt).

Khatu Sapera & Group (przedstawiciele dzisiejszych Kalbelia) dali niezwykły pokaz. Mężczyźni poskramiali muzyczne instrumenty (m. in.: pungi, dafli), jedna z pań pięknie śpiewała, zaś dwie tancerki - strojne w oryginalne szaty i masę orientalnej biżuterii - zmysłowo, z gracją, wdziękiem i uwodzicielską finezją kołysały biodrami i talią, wplatając w taniec efektowne elementy akrobatyczne. Gibkość i piękno urzekały i hipnotyzowały, podsycane przenikliwymi i elektryzującymi dźwiękami hinduskiej pungi.

Wszystko to było jak niezwykła, magiczna podróż do Indii. Zupełnie jakby ktoś ofiarował nam paczuszkę egzotyki, a my - rozplątawszy tasiemkę i otworzywszy kuferek - wypuściliśmy cały ten czar i specyfikę, a następnie zachłysnęliśmy się kolorystyką, brzmieniem, zapachami. Czas zatrzymał się w miejscu, a my łapczywie chłonęliśmy wrażenia. Drugiej takiej sposobności moglibyśmy już nie mieć.

Jesteśmy zaszczyceni i przeszczęśliwi, że mogło stać się to naszym udziałem. Poczuliśmy ten niepojęty "zaginiony rytm", a zderzenie naszych "różnych światów", odmiennych kultur, miało taki pęd, że otworzyło nieznane dotąd lufciki. Świeżość, której zaczerpnęliśmy wraz z rytualno-artystycznym przekazem sprawiła, że odtąd nie da się już chyba nas nasycić. Namacalna świadomość, że gdzieś tam, daleko, dzieją się cuda o których nawet nam się nie śniło - pchać nas będzie wciąż do przodu, ku wolności i marzeniom. Cudny to festiwal!
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz