Archiwum bloga

25.03.2012

Wirtualny spacer ulicami dawnej Trzebnicy




Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej, w czwartek 22 marca 2012 r., zaprosiło wszystkich chętnych na wirtualny spacer ulicami dawnej Trzebnicy. Niezwykła to była wędrówka, z fantastycznym przewodnikiem - panią Leontyną Gągało. Przechadzaliśmy się pośród niegdysiejszych uliczek, podziwialiśmy urok tamtych kamieniczek, słuchaliśmy opowieści o życiu mieszkańców przedwojennej Trzebnicy. Porównywaliśmy ichnią zabudowę z dzisiejszymi obiektami architektonicznymi, ówczesne tereny zielone z tym, co dzisiaj daje nam tlen, dopatrywaliśmy się wspólnych mianowników, zabytkowych pozostałości, śladów tamtych dni. Owa ekskursja w niezwykły sposób otworzyła czasoprzestrzenny dialog, pozwoliła z innej perspektywy spojrzeć na dobrze znane zakątki, docenić ich majestatyzm i wiekowość. Pani Leontyna - która jest nie tylko wspaniałym krasomówcą, ale i wydaje się być namaszczona historią - wiodła nas znanymi ulicami i placami, przybliżając nam ich bogactwo, etiologię, częstując wybornymi perełkami. W ten oto sposób dowiedzieliśmy się o pochodzeniu nazwy ulicy Brama Trębaczy, cóż to takiego "Latający Trzebniczanin", gdzie znajdowała się dawna synagoga, kto był właścicielem pierwszego auta w mieście, jakie niegdyś były barwy Trzebnicy czy co wbudowano w ścianę Ratusza razem z kamieniem węgielnym. Tak malowniczo zostało to przedstawione, że nieomal słychać było stukot dorożek na brukowych kocich łbach, trąby wzywające huzarów do musztry, czuć zapachy staropolskich przysmaków, dochodzące z gospod. Po tej prelekcji wiadomym jest, które kamienice szepczą pradawne bajania, które z drzew otulały przyjemnym cieniem zmęczonych piechurów już wtedy, które trakty wydeptywane były przez przeszłe pokolenia, a nawet które leciwe cokoły piedestałami są dzisiejszych pomników. Warto było pozwolić oczom wędrować pośród slajdowych zakątków. Momentami nadgryzało pragnienie, by choć na moment przenieść się setki lat wstecz, zanurzyć w smutkach i radościach tamtejszych trzebniczan, zobaczyć jak inne (od dzisiejszych) zabawy miały dzieci, uśmiechnąć się do wytwornego pana w cylindrze, który z pewnością uchyliłby go w geście pozdrowienia, podejrzeć pracę zręcznych rzemieślników, poczuć klimat brukowanych uliczek, zgrabnych kamieniczek i peronu kolejowego, skąpanego w dżungli bluszczu. Bez cyfrowych aparatów, komórkowych telefonów, komputerów i innych elektronicznych pochłaniaczy czasu, korków na ulicach, hipermarketów i zabójczego pośpiechu.

Półtoragodzinny, wirtualny spacer - choć wyborny - pozostawił po sobie niedosyt... Tyle szeptów wibrujących w powietrzu, sporów czy widok jest z tej czy innej strony, westchnień zachwytów i historii przykrytych ręką nieubłaganego czasu. I obietnicę, że to tylko przedsmak, że TMZT jeszcze nie raz zafunduje taką wspaniałą przygodę. To ekscytujące: odnaleźć ziarna archaizmu w tym, co - na pozór - wydaje się zupełnie nieodległe.

Wielkie ukłony w kierunku Towarzystwa, za pielęgnację naszych wspólnych korzeni, w stronę pana Wojtka Kowalskiego - piewcy lokalnego patriotyzmu (Nowa Gazeta Trzebnicka, felietony z cyklu Ulice mego miasteczka), szacunek dla Sylwka Nowakowskiego, który jest wytrawnym dokumentalistą i z radością dzieli się swoimi regionalnymi zdobyczami z innymi, i dla wszystkich tych, którzy edukują w tej kwestii nie tylko dzisiejszych obywateli, ale i starają się pozostawić czytelne tropy dla potomnych. To ważne: zachować ciągłość zdarzeń, pielęgnować przeszłość, doceniać ją i widzieć w niej zalążek teraźniejszości oraz potencjał przyszłości.

Czekamy na kolejne spotkania z serii "Spacer ulicami dawnej Trzebnicy"...


Poniższe fotografie pochodzą ze stron:
http://wroclaw.hydral.com.pl/
http://fotopolska.eu/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz