Archiwum bloga
-
►
2013
(75)
- ► października (6)
-
▼
2012
(104)
- ► października (9)
-
▼
stycznia
(14)
- Szybcy i (niekoniecznie) wściekli
- Jak polubić szkołę...
- Niech żyje bal!
- Profilaktyka Maciejkami pachnąca
- Spotkanie nie z tej epoki, czyli potwory i smoki
- Oko w oko z pytonem tygrysim
- Noworoczna "Magia Tańca"
- Nadziejki u Maciejki
- Orkiestra na cztery ręce, czyli wolontariat oczyma...
- Przeterminowane leki zanieś do apteki
- Plastik na wagę złota. Wspomagasz charytatywno-eko...
- Wiosna w styczniu? Lubię to!
- Staroci czar...
- 1 procent - czy wiesz już komu ofiarujesz?
26.01.2012
Jak polubić szkołę...
Czwartek zaserwował młodym trzebniczanom wyśmienitą, kulturalną strawę. Jakby tego było mało, w zębach zgrzytały drobinki puenty i morałów.
Akademia Wyobraźni ekspresyjnie przeprowadziła dziatki od "Ignasia, który nie lubił szkoły" do krzykliwego zakończenia, opływającego w stwierdzenie: "kooooocham szkooołę"!
Rety, ileż się działo! Co chwilę wybuchały wulkany radosnych śmiechów, rozrzucając wokół lawę beztroski i piski uciechy. Nie brakło i łez przerażenia, gdy na scenie pojawiła się sroga, niezbyt urodziwa Baba Jaga oraz groźny smok. Emocje przelewały się po buźkach dzieci, jak ziarenka w kalejdoskopie.
Spektakl składał się z dwóch części: strasznej i obrzydliwej. Oj, grozy było co nie miara - na szczęście obficie skropionej poczuciem humoru. O mały włos, a w kotle Baby Jagi skończyłby nie tylko Ignacy, ale i któreś z dzieci siedzących na widowni. Całe szczęście, że mali widzowie nie szczędzili w domu mydła i szamponu - a ten zapach skutecznie odstręczył przebrzydłą jędzę. Odbyła się również rekrutacja na wojskowych - ich zadaniem było udowodnić swój heroizm i złapać straszliwego smoka. Okazało się jednak, że - jak zwykle - strach ma wielkie oczy... Smoczysko było potulne i przyjacielskie, a na dokładkę nie znosiło owsianki oraz kąpieli.
Podczas tych wagarowych podróży Ignaś przeżył moc przygód, poznał wiele interesujących postaci, zdobył oddanych przyjaciół, a co najważniejsze - polubił szkołę. Zrozumiał, że "eliksir mądrości nie istnieje", a "prawdziwą wiedzę zdobywa się w pocie czoła". Kiedy nauczyciel odczytał jego staranne wypracowanie o fascynującej wyprawie stepami wyobraźni - i nie pozostało mu (znaczy się: belfrowi) nic innego, jak postawić temu - dotąd - leniuszkowi dobrą ocenę... wielka radość spłynęła na Ignacego. Poczuł błogość, wynikającą z faktu, że "przyjemnie jest dostawać dobre oceny".
Wszyscy również - z rozkoszą - łyknęliśmy najważniejszą naukę: "prawdziwą odwagą jest pokonać własny strach".
Bardzo miłym i przyjemnym akcentem był wspaniały kontakt aktorów z rozentuzjazmowaną publicznością. Przedstawienie naszpikowane było elementami interaktywnymi: mali widzowie chętnie współuczestniczyli w teatrzyku, co - myślę - pomoże zaszczepić w nich przekonanie, iż sztuka nie jest jedynie czymś elitarnym, lecz dostępnym każdemu odbiorcy, wielką frajdą i fantastyczną zabawą.
Na koniec każdy miał okazję przekonać się, że straszny smok czy okrutna czarownica to jedynie lalki, a do tego zupełnie sympatyczne. Dzieci mogły obejrzeć je z bliska, dotknąć, a rodzice nie szczędzili aparatów, by pozostała po tym wydarzeniu wspaniała, namacalna pamiątka w formie fotografii. Ten bezpośredni udział dzieci - z pewnością - zapewnił głębię przeżyć i moc niespotykanych wrażeń.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miłośników słowa pisanego, rozlanego na pachnącym, gazetowym papierze, zapraszam do zakupu Kuriera Trzebnickiego (nr 10).
OdpowiedzUsuń