28.11.2011

Pluszak miłością nadziany



25 listopada obchodziliśmy (ustanowiony w 2002 r.) Światowy Dzień Pluszowego Misia. Te mięciutkie, milutkie i serdeczne niedźwiadki towarzyszą dzieciom - w radościach i smutkach - już od przeszło stu lat.


Pierwszego pluszowego misia uszyła pod koniec XIX wieku - w Niemczech - Margarete Steiff; jej siostrzeniec był właścicielem firmy produkującej różne pluszowe zabawki, eksportowane do Ameryki. Tam właśnie, w USA, miś stał się popularny, dzięki prezydentowi Theodorowi Rooseveltowi. W 1902 r. - sam będąc myśliwym - sprzeciwił się zastrzeleniu małego niedźwiadka. Świadkiem tego wydarzenia był rysownik Clifford Berryman, który następnie opublikował w waszyngtońskich gazetach komiks. Cukiernik z Brooklynu Morris Michton podchwycił temat i postanowił wykorzystać zdrobniałe imię prezydenta, by zacząć sprzedawać zabawki pod nazwą Teddy Bear (w języku angielskim jest ona określeniem wszystkich pluszowych misiów). Te niedźwiadki są wdzięcznym tematem zarówno bajek animowanych, jak i opowieści książkowych.


W poniedziałek, 28 listopada, grupa przedszkolna Oa, z trzebnickiej Szkoły Podstawowej nr 3, świętowała - w Dziale Dziecięcym Biblioteki Publicznej - Dzień Pluszowego Misia. Dzieci miło spędziły czas wraz ze swoimi milusimi przyjaciółmi. Najpierw - ze skupieniem - obejrzały prezentację multimedialną, pełną ciekawostek o niedźwiedziach - zarówno tych rzeczywistych, jak i bajkowych. Następnie były pytania utrwalające zdobytą wiedzę, wspólne śpiewanie misiowych piosenek, układanie puzzli tematycznych i dyskusje o ukochanych pluszakach. Każdy malec mógł opowiedzieć o swoim ulubieńcu i wyrazić swą dozgonną doń przyjaźń. Jak to w grupie: były serdeczne uśmiechy, trochę nieśmiałości i sporo wzruszeń. Nie zabrakło misiowych uścisków, gimnastyki, słodkiego conieco i niedźwiedzich zakładek książkowych. Klasa zachowywała się nienagannie, mali uczniowie wyrywali się do odpowiedzi - była to niezwykle przyjemna lekcja biblioteczna. Oby więcej takich!


A teraz szczerze: któż z nas nie miał kiedyś takiego pluszaka, w którego wsiąkały nasze słone łzy i który karmiony był radosnymi chwilami? Który nafaszerowany jest naszymi tajemnicami, aż do trocinowego szpiku i który poznał tyle naszych sekretów, że niejedne przyjaźnie ugiąć mogłyby się pod ich ciężarem. Futrzaka, który zna imiona niespełnionych "miłości", w którego mięciutkim serduszku wyryte są wszystkie dobre i złe wiersze, zrodzone w nas i takiego, który nigdy, przenigdy nie zdradzi, nie wyda, nie wyśmieje. Jego futerko oblepione jest złością i niezgodą na niektóre decyzje, zakazy i nakazy rodziców, poszarpane wątpliwościami i rozterkami, ale oczy biją blaskiem naszych malutkich i całkiem sporych sukcesów. Bo te magiczne miśki nie tylko troski potrafią dzielić na pół, ale i wzrastają z nami, promienieją naszym szczęściem.
One nie zawiodą, nie opuszczą - dlatego i my pielęgnujmy te przyjaźnie, dbajmy o pluszowo-ludzkie porozumienie. Nie zrzucajmy ich z łóżek, gdy dorosłość w nas załomoce. Od czasu do czasu zetrzyjmy kurz z wspomnień - nawet gdy mają naderwane ucho, jedno guzikowe oczko i sypią się już na szwie...

















































2 komentarze:

  1. Miłośników słowa pisanego, rozlanego na pachnącym, gazetowym papierze, zapraszam do zakupu Kuriera Trzebnickiego (nr 5).

    OdpowiedzUsuń
  2. http://czasdzieci.pl/okiem-rodzica/d,59,id,199749e.html

    OdpowiedzUsuń