28.11.2011

Na motylich skrzydłach dookoła świata. Krążek zespołu Mitlos.


(tekst ukazał się tutaj: http://powiat.trzebnica.pl/index.php/aktualnosci,286)


Wpadła mi w ręce płyta zespołu Mitlos. Następnie obiła się o uszy - i zagościła tam o wiele dłużej, niźli mogłabym się spodziewać. Krążek, obiecująco brzmiący: Cało Swetos, jest podróżą cygańskim wozem poprzez Turcję, Bułgarię, Macedonię, Rosję, Mołdawię, Rumunię i Polskę. Zaprawieni w podróżach mają szansę powrócić we wspomnień poświatę, dla tych natomiast, którym wagabunda obca jest - może być to zaproszenie do nieskrępowanej włóczęgi tonów szlakiem. We mnie mitlosowe tabory rozjechały wszelkie opory i zaśniedziałości, pozostawiając otwartą przestrzeń na nowe, muzyczne doznania i zefirek swobody.
Najpierw powoli, z namaszczeniem, skupieniem i należytą uwagą, następnie coraz żywiej, łapczywiej, zachłanniej sączyć poczęłam etniczne dźwięki. Początkowo opierałam się rytmowi, który nie jest moim środowiskiem naturalnym, później zaś dostrzegłam horyzont - a za nim rozpostarte bezbrzeżne łąki, obficie obsiane kwiatami wolności. Wpadłam po uszy - uszy pełne afirmacji życia i radosnej nuty.
Oto listopad roztrzaskał się na tysiące gorących dźwięków. Zawirowało kolorami, zwiewne szatki tańczyć poczęły na delikatnym wietrze. Girlandy pachnących traw subtelnie rozkołysały się pośród kaskad romskich uśmiechów. Roztańczone skry ogniska namiętnymi salwami gwiazd sięgać chciały, te zaś, rozwieszone na firmamencie nieba, tęsknym wzrokiem spoglądały na ziemię, zlaną rozkoszą zabawy.
Ciała radośnie wirowały, zieleń pląsała, skąpana w cieple żywiołowego wieczora, smyczki łechtały czule niespokojne struny, darbuki nadawały rytm zachodzącemu słońcu. Była w tym wszystkim niezwykła moc, jakaś nierealność, ulotność, bajkowa magia, wiele pasji, świeżości, niezwykłej ekspresji i nieogarniętej spontaniczności.
Nagle brzmienie ucichło, Motyl złożył skrzydła. Bezruch natrętnie wciskał się do uszu i składał paraliżujący pocałunek na zmysłach. Wrócił chłodny listopad. Skończyła się płyta - wszystko, co dobre ma swój koniec.
Dobrze, że istnieje repeat. Dobrze, że dane mi było zasmakować optymistycznych dźwięków, w wykonaniu Mitlos. Dobrze, że - przy wsparciu Starostwa Powiatowego - mogła ukazać się tak doskonała płyta. Codzienność z ludowym posmakiem w(y)chodzi wybornie.


W romskich klimatach odpływała: AJ

1 komentarz:

  1. Miłośników słowa pisanego, rozlanego na pachnącym, gazetowym papierze, zapraszam do zakupu Kuriera Trzebnickiego (nr 5).

    OdpowiedzUsuń