Grupa Orliki IV, trenująca pod okiem p. Pawła Kubiaka od
września b. r., rozegrała dzisiaj swój drugi turniej – pierwszy był wyjazdowy,
we Wrocławiu, dziś natomiast podejmowali gości z Akademii Piłkarskiej
Oleśnica na boisku – a właściwie w hali sportowej ZAPO – w Trzebnicy.
Podzieleni byli na cztery drużyny, grali systemem każdy z każdym, dwie połowy
po 6 minut. Wyniki na tablicy kształtowały się następująco: 2-0, 0-0,
1-0, 1-0, 1-4, 0-4, 1-0, 0-0. Goście z Oleśnicy byli lepiej przygotowani i to
oni wyjechali od nas z pierwszym miejscem. Drugie miejsce zajęła jedna z drużyn
Polonii, trzecie – znowu Oleśnica, czwarte – kolejna drużyna polonijnych Orlików.
Gdybym choć trochę znała się na piłce nożnej, mogłabym
podryfować myślą komentatorską nurtem meczu. Niestety ja z tych, co to nie mają
pojęcia o co biega w tych wszystkich rożnych, wolnych, karnych, spalonych, i
choćby mi tłumaczyć dziesiątki razy, do głowy mi to nie wejdzie. Biega kilku
takich zapaleńców za piłką – jak lubią, niech biegają, nie muszę tego lubić,
pojmować, wystarczy, że szanuję czyjąś pasję. A że w tym całym chaosie,
tumulcie, pośród biegania w tę i we w tę, jest jakaś logika, są jakieś
poszczególne akcje do wyłapania – cóż, niech bieglejsi ode mnie wypowiedzą się w temacie.
Ja patrzę na to z innej perspektywy. Jako mama jestem czasem
przerażona, gdy widzę te upadki, kopnięcia w piszczele, kontuzje, faule – ale taka już ma
natura. Chłopaki są w swoim żywiole, przeszczęśliwi – i to jest najważniejsze. Ta
dyscyplina ma również wiele innych walorów: uczy umiejętności przewidywania,
refleksu, szybkości, wytrzymałości, subordynacji, odpowiedzialności, współpracy grupowej, zdrowej
rywalizacji. Zapewne nie każdy z tych młodych chłopców zwiąże swoje dorosłe
życie z piłką, jednak wiele z tych kompetencji nie przeminie i da im solidną
bazę na przyszłość. Teraz zaś cieszy również fakt, że nie ślęczą przed
komputerem czy telewizorem, tylko pracują nad kondycją i w efektywny sposób
rozładowują drzemiącą w nich energię. Osobiście bardzo podobała mi się postawa
fair play, zwłaszcza w momentach, gdy dochodziło do przewrotek i chłopcy
podawali sobie dłonie w geście przeprosin, pomagając jednocześnie wstać leżącemu. Pełen
szacunek do przeciwnika – i to niezwykle się chwali. Czym skorupka za młodu…
Ten mecz był również trudną nauką pokory i przełykania goryczy
porażki, co uważam za szczególnie kształcące (pod warunkiem, że wyciąga się
wnioski, wszak każde niepowodzenie czegoś nas uczy). Tak już bowiem składa się,
iż w sporcie wyniki, owszem, są ważne, ale najważniejsza jest cała ta niematerialna
otoczka: emocje, uczciwość, sprawdzenie swoich sił i wygrywanie bez pychy,
przegrywanie zaś bez urazy. Żadnego z elementów nie zabrakło i to właśnie wielki
sukces obu drużyn.
W taki oto sposób zakończył się pierwszy semestr piłkarskich
zmagań Orlików IV – co uczcili wspólnie w pizzerni Palermo. Oby kolejne
spotkania, po zimowej przerwie, przyniosły wiele owocnych działań i sukcesów - tego życzę zarówno trenerowi, jak i całej drużynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz