Wiele osób spędzało piękny, słoneczny, majowy długi weekend poza miastem. My zaś postanowiliśmy wycisnąć z uroków naszego miasta ile się da. Eksplorowaliśmy krasą Trzebnicę wzdłuż i wszerz, oddając się smakowaniu zakątków, w które na co dzień nie zaglądamy. Las Bukowy, Glinianki, Kapliczne Wzgórze, Piekielny Wąwóz - to tylko niektóre z miejsc, które padły naszym łupem. Pierwszy raz w życiu udałam się również na stary cmentarz żydowski (założony w 1827 roku, w Noc Kryształową silnie zdewastowany) - i o tym właśnie bym chciała...
Kiedy planujemy jakąś "wyprawę", towarzyszy temu niezwykła ekscytacja. Tak było i tym razem, jednak owa ekscytacja prędko przemieniać poczęła się we frustrację, rozczarowanie i smutek. To, co zastaliśmy na miejscu... - że o pomstę do nieba woła, to mało...
Może jestem idealistką, ale wydaje mi się, że wszyscy winniśmy dbać o dziedzictwo kulturowe. A już na pewno odpowiedzialne są za to jednostki ku temu powołane. Jak zatem mogło stać się, że ten cmentarz niszczeje (właściwie to już zniszczał), zupełnie zaniedbany i nikt, absolutnie nikt nie podnosi larum?
Jednostka strzelecka dba o groby na kresach, cieszymy się, gdy pięknieją nam skwery, fontanny rosną jak grzyby po deszczu - i pięknie: to oczywiście nie przytyki, jeno pochwały, tylko... Na kim spoczywać powinna odpowiedzialność za pamięć o tejże nekropolii? Rzekłabym nawet inaczej (gdyż nie lubię odwoływać się do czyjejś powinności): czy komuś dobro kirkuta - w ogóle - leży na sercu?
Aby zebrać ten materiał dwukrotnie robiłam podchody. Trafić tam wcale nie było prosto. Za pierwszym razem nawet nie zorientowałam się, że byliśmy u celu. Trochę porozrzucanych kamieni i cegieł - wszak nie tego się spodziewałam. Gdy rozczarowana wróciłam do domu i poszperałam w internecie, przeżyłam szok: jak różnią się obrazy z roku 2001 od tych, z końca ubiegłego roku. W ciągu dziesięciu lat to miejsce niemalże przestało istnieć, straciło tożsamość! Czy naprawdę nikt nie zwrócił na to uwagi? Czy, jako społeczeństwo, nie mamy sobie nic do zarzucenia? Czy nic, absolutnie nic, nie dało się zrobić, by temu zapobiec, ocalić ten skrawek historii i dziedzictwa?
Wróciłam tam drugi raz. Wiedziałam już gdzie szukać. Wyznacznikiem było dla mnie nielegalne wysypisko śmieci - taki punkt charakterystyczny. Zaczęłam przedzierać się przez chaszcze i zarośla, porastające wzniesienie. Teraz już miałam pewność, że owe nieliczne kamienie to fragmenty rozbitych macew. Żadnego oznakowania, upamiętnienia tego zabytkowego miejsca - przykre...
Nie znam się na wieku drzew, ale pomyślałam sobie, że może któreś z nich jest niemym świadkiem dawnych dni? Wtedy okazałoby się, że drzewo przeżyło kamień...
Pamięć ludzka... hmm... ona zaciera się. Za kilkadziesiąt lat o tej zmurszałej "kulturowej perle" pozostaną pewnie szczątkowe przekazy, jakaś wzmianka w fachowej literaturze i kilka notek w sieci. Może.
A może powinnam nauczyć się godzić z tym, że wszystko przemija?
Przy okazji nabyłam kilka interesujących informacji:
1. Ze strony www.sztetl.org.pl:
"Trzebnica znajduje się w odległości ok. 25 km na północ od Wrocławia (Breslau). W przeszłości było to jedno z trzech miast na terenie Księstwa Oleśnickiego (Herzogtum Oels), które zezwalało Żydom na osiedlanie się w swych murach. Jednak podobnie jak to miało miejsce w przypadku innych śląskich miast, również tam pojawienie się w XV wieku fanatycznego mnicha, Jana Kapistrana (właściwie Giovanni da Capestrano) z zakonu franciszkanów i jego publiczne, antyżydowskie wystąpienia, położyły kres osadnictwu żydowskiemu w Trzebnicy. Dopiero na początku XIX wieku Żydzi ponownie osiedlili się w Trzebnicy, wcześniej mogli bowiem przebywać w mieście tylko na krótko i wyłącznie w celach handlowych. Gmina żydowska w Trzebnicy powstała dzięki przybyciu do miasta Żydów mieszkających wcześniej w pobliskich Prusicach (Prausnitz). W 1834 roku Żydów w Trzebnicy było jeszcze niewielu, bo tylko 53. Jednak już w roku 1849 ich liczba wzrosła do 119, a w roku 1871 do 127. W następnych latach nastąpiła wzmożona emigracja ludności żydowskiej z miasta, co znalazło swoje odzwierciedlenie w zmniejszającej się liczbie członków gminy. W 1880 roku było ich zaledwie 93, a na początku XX wieku, w 1924 roku, tylko 70. Ale już rok później nastąpił gwałtowny napływ ludności żydowskiej do miasta i gmina powiększyła się ponad dwukrotnie, tak że liczyła 167 członków w 1925 roku. Prawdopodobnie była to najwyższa wartość liczebna jaką gmina osiągnęła w całej swojej historii. Stan ten nie utrzymał się jednak długo, bo już w 1933 roku gmina zmniejszyła się do zaledwie 36 członków, by w roku 1939 niespodziewanie ponownie powiększyć się do 120 członków. Z zachowanych danych wynika, że liczebność gminy w Trzebnicy była bardzo niestabilna przez cały okres jej istnienia. Co ciekawe, liczba Żydów mieszkających w Trzebnicy i okolicach w okresie po przejęciu władzy przez narodowych socjalistów, a także tuż przed tym wydarzeniem, była w porównaniu z sytuacją w innych miastach zaskakująco wysoka. Wiadomo, że jeszcze pod koniec 1942 roku w Trzebnicy mieszkało pięciu Żydów – wszyscy żyli w związkach mieszanych.
Przypisy: KLAUS-DIETER ALICKE, Lexikon der jüdischen Gemeinden im deutschen Sprachraum, Monachium 2008."
(http://www.sztetl.org.pl/pl/article/trzebnica/5,historia/)
2. Ze strony: www.hatikvah.pl:
"W tradycji judaistycznej cmentarz jest najświętszym miejscem kultu, świętszym niż synagoga. Popularnie nazywa się go kirkutem, a w języku hebrajskim bejt olam - dom wieczności, lub bejt hakwarot – dom grobowców. Na cmentarzach ortodoksyjnych stosuje się oddzielne kwatery dla mężczyzn i oddzielne dla kobiet. Zmarłych chowano na siedząco, gdyż wierzono, że z tej pozycji będzie mógł szybko wstąpić do przyszłego świata po zmartwychwstaniu. O ile to możliwe zmarły powinien być zwrócony twarzą ku wschodowi. Tradycyjnie ciało zmarłego owija się w całun z naturalnej tkaniny, lub kładzie do trumny z surowego drzewa."
(http://www.hatikvah.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=207)
3. Z Wikipedii:
"Podstawową różnicą między cmentarzem chrześcijańskim, a żydowskim jest odmienne traktowanie grobu. Poczucie chrześcijańskie pozwala na jego naruszenie i na dokonanie nowego pochówku po określonym czasie. Cmentarz nieużywany przez długi czas może być zlikwidowany. Według zasad judaizmu każdy nagrobek i cały cmentarz jest nienaruszalny, tak długo, jak znana jest jego lokalizacja. Do wyjątkowych należą przypadki, gdy ekshumacji dokonuje się: dla przeniesienia szczątków do grobu w Ziemi Świętej lub do grobu rodzinnego, dla przeniesienia z cmentarza nieżydowskiego, jeśli cmentarzowi zagraża profanacja lub podmycie przez wodę.
Zgodnie z nakazami religii cmentarze żydowskie budowano poza obszarem miasta."
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Kirkut)
4. Polecam filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=XGUJUOpBQ1w
P. S. Dziękujemy tacie oraz dziadkowi za pomoc w zlokalizowaniu tegoż miejsca.
Miłośników słowa pisanego, rozlanego na pachnącym, gazetowym papierze, zapraszam do zakupu Kuriera Trzebnickiego (nr 17).
OdpowiedzUsuńhttp://www.kuriertrzebnicki.pl/index.php/aktualnoci14/powiat-trzebnicki/999-cmentarz-ktory-nikogo-nie-obchodzi
OdpowiedzUsuń