3.08.2012

Piesza Pielgrzymka Wrocławska 2012 dotarła do Trzebnicy


Już jako dziecko uwielbiałam początek sierpnia za pielgrzymów, którzy wnosili do naszego miasta moc pogody ducha, radości, pokory. Lubiłam to morze dłoni, które przyjaźnie falowało, pozdrawiając miejscowych (pomimo odparzeń na stopach, kurzu i potu we włosach czy spieczonych ust). Śpiewy, które niosły się ulicami i uliczkami Trzebnicy. Zaraźliwe uśmiechy, przekazywane jak pozytywne mikroby, z twarzy na twarz. Tę wiarę, którą rozścielali wokół (dosłownie jak uliczny kwietny dywan na Boże Ciało).

Do tej pory lubię pójść w ten niezwykły dzień w okolice Bazyliki, stopić się z tłumem pełnym miłości, nadziei, pooglądać te serca na dłoniach, poobserwować zmęczenie mieszające się z satysfakcją, jakąś taką błogość krążącą wokół. Uwielbiam patrzeć jak zachód słońca rozlewa się po nieboskłonie a gwiazdy kołyszą się nad namiotami, nucąc kołysankę pokoju. Jest też jakaś magia w porannym zbieraniu się w dalszą podróż, w kropelkach rosy na stopach, wczesnym chłodzie, skraplającym się na zaspanych rzęsach i intencjach, gorliwie pakowanych do plecaków.

W tym roku dodatkową atrakcją był koncert formacji Benedictus, działającej przy Kościele pw. św. Maksymiliana M. Kolbego we Wrocławiu. Jakąż niespodzianką było dla mnie ujrzenie na scenie 3/6 zespołu FBB (gitarzysty, basisty, klawiszowca), za perkusją ulubionego pałkarza (Ogóra), kilku nieznanych twarzy (za to brzmienie instrumentów wyśmienite - zwłaszcza urzekł mnie ten flet poprzeczny), a na okrasę - piękne, zaprawdę piękne, głosy chóralne (a wśród nich również znajome uśmiechy).
Chór (a właściwie zespół) jest mieszanką dolnoślązaków, zaś w takim składzie jaki zaprezentował się 2 sierpnia w Trzebnicy - zagrali po raz trzeci. Mam nadzieję, że nie ostatni, bowiem było naprawdę zjawiskowo.

Szkoda, że nigdzie nie widziałam plakatów promujących to wydarzenie i nie każdy mógł przekonać się na własne uszy jak fantastycznie - rockowo i poetycko - słali swoje dziękczynienie w przestwór.

Maćkowi (Ogórowi) dziękuję za zaproszenie na koncert (inaczej - z pewnością - byłabym uboższa o te doznania), wszystkim zgromadzonym (muzykom i publiczności) dziękuję za mistyczne emocje rozpylane wokół i lepiące się do duszy, zaś pielgrzymom życzę spokojnej drogi (bowiem trochę jeszcze mają jej przed sobą).












































































1 komentarz:

  1. Miłośników słowa pisanego, rozlanego na pachnącym, gazetowym papierze, zapraszam do zakupu Kuriera Trzebnickiego (nr 23).

    OdpowiedzUsuń