29.10.2012

Raz Dwa Trzy. Doczekałam tej chwili i nie mogłam się nadziwić...

Tekst powstał dla Starostwa Powiatowego w Trzebnicy:
http://powiat.trzebnica.pl/index.php/news/view/459


Są pełni pasji, pokory, radości i miłości do tego co czynią.

Gdyby uprawiali rzemiosło – jestem pewna, że spod ich rąk wychodziłyby cuda. Gdyby uprawiali poezję – spod ich piór rodziłyby się jeno literackie majstersztyki, najwykwintniejsze słowne sploty. Gdyby uprawiali sport – pewnie pobijaliby rekordy i bili po oczach blaskiem złotych medali i pucharów. Gdyby uprawiali ziemię – zbieraliby obfity plon. Kimkolwiek by nie byli – z pewnością osiągaliby sukcesy. Tak to już jest z ludźmi, którzy czynią coś z rzeczoną pasją i miłością.

Na szczęście dla nas zostali muzykami. Na poziomie dźwiękowym porozumiewają się więc z duszami odbiorów. Są przewodnikami w muzycznym wymiarze. Słuchaczom zaś pozwalają czuć się poławiaczami zmysłowych pereł – czyż to nie wspaniałomyślne?

Kiedy słucham twórczości zespołu Raz Dwa Trzy wpadam nieraz w taką głębię melancholii, iż wydaje mi się, że wsiadłam w łódkę przepływającą przez rzekę Styks. Zamykam oczy i odbijam od brzegu; odpływam, wciąż dalej, i dalej. W jakiś nieokreślony niebyt. I nagle olśnienie – dostrzegam, że przewoźnik ma w oczach płomień nadziei, to wcale nie Styks, pomyliłam kierunki. A owa melancholia faktycznie ma nieopisaną głębię, ale kiedy spadnie się wystarczająco nisko człek przekonuje się, iż to trampolina. I nieoczekiwanie osiąga szczyt, wyżynę, dostaje potężny zastrzyk adrenaliny i zaczyna „sączyć się struga przyjemnej wiary w cuda” – bo „i tak warto żyć”, a „z nadzieją jest bardziej do twarzy”.


I choć nie wahają się tykać tematów trudnych, bolesnych, nieraz szarpiących egzystencjalne rany, skłaniających do refleksji – słucha się tych utworów z niekłamaną przyjemnością. Jakby słów dobrego, serdecznego, mądrego i doświadczonego przyjaciela. Z którym przejdzie się przez każdą burzę. Pod którego parasolem zawsze znajdzie się suchy skrawek dla przemoczonego do cna sumienia. Przy którym nawet milczenie jest melodią dla duszy.

Pan Adam Nowak, lider i wokalista zespołu, zdradził sekret potęgi swego głosu. Gardło to jedynie narzędzie, wykonawca precyzyjnych poleceń – cała rzecz w tym, by to głowa ściśle współpracowała z sercem. Jedno nie może wysuwać się przed drugie – ażeby muzyka nie była ani nadto wyintelektualizowana, bądź też infantylnie rozegzaltowana. Raz Dwa Trzy ma proporcje idealnie zachowane.

Do tego - jak dobre wino - z wiekiem smakują coraz wyborniej.

Nie mogłam również oprzeć się wrażeniu, iż uczestniczyłam w jakimś mistycznym spektaklu cudnego porozumiewania się przedmiotów pozornie martwych – instrumentów muzycznych. Rozmawiały ze sobą w swoim stylu, w swoim melodyjnym języku. Niby każdy swoje, a jednak gdy spleść te głosy w jedno – powstała harmonijna strawa, która nasyciła nawet najbardziej wymagających koneserów wyrafinowanego brzmienia.

Nie wiem czy sprawiła to magia zespołu, czy też niezwykłość miejsca w którym odbywało się wydarzenie, a może fakt, że to już ostatni z koncertów tegorocznej, dziewiętnastej, edycji MFMKiO (zatem chciało się chłonąć tę atmosferę bez umiaru, na zapas) – ale wydawało się, że czas przestał się liczyć, że pożarł nas inny wymiar, z niezwykłą grą świateł, niebanalnym udźwiękowieniem i płaszczyzną odkrywania tajemnic kontaktów międzyludzkich. Bo oprócz tego, że dotykaliśmy zmysłami czegoś ze znamionami boskości, to było również bardzo ludzko. Z człowiekiem. O człowieku. Zupełnie jakby ktoś próbował obrać codzienność - jak surową cebulę - płaszczyk po płaszczyku – i dotarł aż do wnętrza, gdzie zastał nagą wrażliwość. Wcale nie bezbronną, bowiem wcześniej nałykała się pigułek refleksji, zdumienia, dojrzałej mądrości i optymizmu. Bezcenne. 


DZIĘKUJEMY.





1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń