Coś dla małych smyków, rozlubowanych w rymach i nasiąkających uczuciem do rodzimego miasta:
Dawno, dawno temu,
za Baryczy Dolinami,
za Trzebnickimi Wzgórzami,
Kociogórek i Lubuszka harcowali z gwiazdami.
Na Kociej Górze stawali
i z nieboskłonem dokazywali,
kłębuszkami chmurek bawili się wesoło
i niebiańskie okruszki rozsiewali wokoło.
Tam pacnęli gwiazdeczkę,
tam słoneczka kapeczkę,
tu deszczyku kałużę…
wesolutko tam w górze!
Gdy już istnień siedem przeżyli
(nic zeń nie uronili)
to w Ryneczku stanęli
i w uścisku skamienieli
(rozmiauczeni anieli).
Stoją tak po dzień dzisiejszy,
ona urokliwa, on ździebko zacniejszy,
tulą się do siebie, z miłości pomrukują,
po Winnej Górze wspomnieniami szusują.
I nic to, że serca – na pozór – z kamienia,
ciepła, uczucia, radości – ten fakt w nich nie zmienia,
kotki uwielbiane są przez miejscowe dzieci,
do nich każden turysta z aparatem leci.
A gdy nocka osnuwa ciemnym płaszczem Trzebnicę…
- ciiiii… (kotki mają rozhulaną, słodką swą tajemnicę) -
na Kociaku pomykają cienie dwa, rozbrykane…
rano zaś przecierają (kamienne) oczęta, zaspane.
Kapkę więcej takiego grafomańskiego kiczu znaleźć można tutaj:
http://annajellaczyc.wordpress.com/2011/12/01/trzebnickie-bohomazy/
za Baryczy Dolinami,
za Trzebnickimi Wzgórzami,
Kociogórek i Lubuszka harcowali z gwiazdami.
Na Kociej Górze stawali
i z nieboskłonem dokazywali,
kłębuszkami chmurek bawili się wesoło
i niebiańskie okruszki rozsiewali wokoło.
Tam pacnęli gwiazdeczkę,
tam słoneczka kapeczkę,
tu deszczyku kałużę…
wesolutko tam w górze!
Gdy już istnień siedem przeżyli
(nic zeń nie uronili)
to w Ryneczku stanęli
i w uścisku skamienieli
(rozmiauczeni anieli).
Stoją tak po dzień dzisiejszy,
ona urokliwa, on ździebko zacniejszy,
tulą się do siebie, z miłości pomrukują,
po Winnej Górze wspomnieniami szusują.
I nic to, że serca – na pozór – z kamienia,
ciepła, uczucia, radości – ten fakt w nich nie zmienia,
kotki uwielbiane są przez miejscowe dzieci,
do nich każden turysta z aparatem leci.
A gdy nocka osnuwa ciemnym płaszczem Trzebnicę…
- ciiiii… (kotki mają rozhulaną, słodką swą tajemnicę) -
na Kociaku pomykają cienie dwa, rozbrykane…
rano zaś przecierają (kamienne) oczęta, zaspane.
Kapkę więcej takiego grafomańskiego kiczu znaleźć można tutaj:
http://annajellaczyc.wordpress.com/2011/12/01/trzebnickie-bohomazy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz