To był niesamowity tydzień. Mieszkaliśmy w malowniczo położonej wsi podhalańskiej, zachwycaliśmy się pięknem Pienin i Tatr oraz jeziora Czorsztyńskiego, podsycaliśmy wyobraźnię legendami o testamencie i skarbie Inków w zamku Dunajec w Niedzicy, zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie, przeżyliśmy wiele pięknych chwil i poznaliśmy wspaniałe osoby. Ten czas na długo pozostanie w naszej pamięci.
Rozstając się z grupą w przeuroczej Wieliczce, obraliśmy kierunek na Kraków. Czasu na zwiedzanie nie mieliśmy zbyt dużo - jakieś dwie godziny tuż przed snem i tyleż samo rano, przed odjazdem w rodzinne strony. Starczyło, by "liznąć" jedynie coś niecoś z bogactwa kulturowego i dziedzictwa narodowego, ale ukontentowani byliśmy, że choć tyle...
Pogoda też nie była łaskawa, wciąż mżyło i aura ponure miała oblicze, ale nas wcale to nie zniechęcało. Jak szaleni biegaliśmy od jednego zabytku do drugiego, z ciekawością i zachwytem za pazuchą. Kościół Mariacki, Sukiennice, Brama Floriańska, Barbakan, Planty, Wawel, Smocza Jama i Smok Wawelski, pomniki (m. in. Adama Mickiewicza), Bulwary Nadwiślane. Trafiliśmy na koncert na krakowskim Rynku (pełnym ufnych gołębi) i udało nam się usłyszeć słynny Hejnał Mariacki. Nie jest źle, choć pośpiech burzył całą radość z obecności w tak niezwykłym mieście. Kiedyś jednak jeszcze tu wrócimy, z pewnością...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz