31.03.2015

Jak to pięknie Czytać Pięknie...

Fot.: Barbara Ulatowska - TCKiS

Już od najmłodszych lat - na pytanie: co zabrałabyś na bezludną wyspę? - odpowiadałam: książkę. Miałam wprawdzie dylemat, bo równie kuszącą odpowiedzią był: walkman (taki praprzodek mp3), ostatecznie książka jednak zwyciężała. Przypuszczam, że gdybym nie miała takiej możliwości, to pewnie sama bym ją tam stworzyła. Nucąc sobie przy tym ulubione melodie.

O tym, jak wiele korzyści niesie ze sobą czytanie, wiedzą chyba wszyscy. Rozwija to naszą świadomość, poszerza horyzonty myślowe, uczy dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych, odnajdywania zależności, wyciągania wniosków, kształtuje postawę refleksji, koncentracji, nie pozostaje bez wpływu na umiejętność werbalizowania uczuć i potrzeb, rozwija słownictwo – ogólnie rzecz biorąc: podnosi kompetencje niezbędne do właściwego funkcjonowania społecznego, komunikacji interpersonalnej. Wspomaga harmonijny rozwój intelektualny i emocjonalny, uczy wrażliwości, dostarcza rozrywki, obdarza nas cenną i piękną umiejętnością fantazjowania i odbywania podróży czasoprzestrzennych… w wyobraźni. Bywa spokojną przystanią, w której ugłaskać można zmysły skołatane codziennością, przestrzenią relaksu, spokoju, wyciszenia i odpoczynku od nadmiaru stymulacji i wrażeń, oazą wytchnienia na pustyni obowiązków. Zawsze jest spotkaniem z niezwykłą przygodą i pomostem międzypokoleniowym, a także niezawodnym towarzyszem i wiernym przyjacielem.

Wokół wciąż słychać o kryzysie rynku książki i powolnej agonii czytelnictwa. Nie chcę dać temu wiary. Dobrowolnie rezygnować z takiej rozkoszy? Niewyobrażalne!

Pamiętam, jak wynosiłam na podwórko (kiedyś one służyły nie tylko jako parkingi dla aut, ale przede wszystkim były miejscem spotkań i fantastycznej zabawy okolicznych dzieciaków) książki – rozmaite baśnie, klechdy, opowiadania – i czytałam młodszym koleżankom i kolegom. Wokół mnie gromadziły się maluchy, które z wypiekami na twarzach wsłuchiwały się w lekturę. Uwielbiałam te chwile. Uwielbiałam im czytać na głos, zabierać je na wyprawę w inny wymiar, bajeczny, magiczny, w którym wszystko jest możliwe. Przeżywaliśmy gamę rozmaitych emocji – od lęku po euforię.

Nadal bardzo lubię czytać dzieciom na głos, dozować napięcie, kontrolować dynamikę interakcji poprzez intonację, modulację, rytm, tempo mówienia, omiatanie ich wzrokiem (tzw. efekt latarni morskiej). Żałuję, że coraz mniej mam na to czasu. Cieszę się jednocześnie, że moi synowie dorośli już na tyle, że potrafią czytać samodzielnie, nie zjadają mnie więc wyrzuty sumienia z powodu tego niedoczasu…

Spotkał mnie wielki zaszczyt, a zarazem ciekawe doświadczenie (obarczone sporą odpowiedzialnością). Tym razem zaproszona zostałam do Konkursu Pięknego Czytania - w charakterze słuchacza i jurora. Jedna z trudniejszych ról, w jakie musiałam się wcielić. Obawiałam się, czy jestem odpowiednio wypoczęta, nastrojona, skupiona, obiektywna i sprawiedliwa w ocenach, kompetentna, czy nikogo nie skrzywdzę swoją notą, czy jakieś podprogowe, podświadome bodźce nie wpłyną na moją percepcję. Dobrze, że głosy jury rozłożone były na trzy różne osobowości. Zdziwiły mnie różnice w postrzeganiu, a właściwie w odbieraniu wrażeń słuchowych, pomiędzy oceniającymi. Wnioskuję z tego, że „obiektywizm” jest jednak pojęciem względnym. Niby słuchałyśmy tego samego, a jednak – co widać było po ocenach – słyszałyśmy zupełnie co innego. Zaczęłam szukać wyjaśnienia i trafiłam na pewne badania, w których tłumaczono: „Wrażenia słuchowe nie są jednak wyłącznie wynikiem biernego odbioru bodźców zewnętrznych, lecz są dodatkowo uwarunkowane cechami charakterologicznymi obserwatora, jego doświadczeniem słuchowym oraz procesami aktualnie zachodzącymi wewnątrz jego organizmu. Zmienność tych warunków tłumaczy różnice wrażeniowe w odbiorze tych samych bodźców akustycznych przez różnych słuchaczy oraz wyjaśnia, dlaczego ten sam słuchacz postawiony dwukrotnie wobec tej samej sytuacji dźwiękowej może odbierać różne wrażenia słuchowe.” (http://sound.eti.pg.gda.pl/student/tn/zassl.pdf) I wszystko jasne.

Spotkałam się z opiniami, jakoby dzieci nie powinny czytać na głos, gdyż – ponoć – wtedy utrwala się w nich nawyk subwokalizacji, ograniczający w przyszłości tempo czytania w myślach, a także sprzyjający czytaniu bez zrozumienia. Nie wiem, jakoś mnie to nie przekonuje. Powiedziałabym raczej, że czytanie na głos to wielka frajda, wspomagająca czytanie ze zrozumieniem. Ale może się po prostu nie znam…

Cieszę się, że są jeszcze dzieci, które nie wlepiają oczu jedynie w monitor, tylko karmią się przygodami książkowych bohaterów. Przy okazji projektują i budują swój układ nerwowy oraz fizyczną strukturę mózgu (jakkolwiek by to nie brzmiało). Z pożytkiem dla całego społeczeństwa. Amen.

Wszystkim "Pięknie Czytającym" serdecznie gratuluję! Konkurencja była ogromna, albowiem zgłosiło się ponad 200 uczestników, co przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Z tego też powodu konkurs rozciągnięto w czasie - z planowanych 2 dni zrobiło się 6 dni przesłuchań! Nagrodzono po 21 osób w każdej z kategorii. 

Wyniki dostępne są już na stronie TCKiS:
http://www.tckis.trzebnica.pl/954/74/konkurs-pieknego-czytania-wyniki.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz