Przechodziliśmy obok tego miejsca wielokrotnie i niezwykle nas frapowało, bowiem było zamknięte (czynne jest dopiero od 16.00), a już sama nazwa "Wystawa z duszą" obiecująco brzmi.
Zmierzając na zachód słońca - postanowiliśmy doń zajrzeć. Na niewielkiej przestrzeni ulokowano eksponaty Izby pamięci morskiej i regionalnej w Łebie (na terenie Kapitanatu Portu).
Galeria jest nieporównywalnie mniejsza od naszego podtrzebnickiego Muzeum Ludowego u Państwa Kowalskich, nie zmienia to jednak faktu, iż czuć tam tę specyficzną atmosferę Ducha Przeszłości. Zawsze w takich momentach w swe ramiona otula mnie Nostalgia - za tym co było, co już nie wróci, co porasta kurzem zapomnienia i - trochę to przykre - przestaje być doceniane.
Z racji lokalizacji (niech no już pozostanie sobie ten częstochowski zgrzyt) nie brak tu pamiątek stricte morskich. Ja jestem typowym szczurem lądowym, nie pojmę nigdy mentalności wilków morskich (może dlatego, że bujanie na falach przyprawia mnie o mdłości), niemniej potrafię sobie wyobrazić, że rejsy przynieść mogą niesamowite emocje, wiele pasjonujących przygód i nieprawdopodobnych historii. I o tym właśnie myślałam oglądając stare oprzyrządowanie statków - ileż to słonych tajemnic kryje się w ich niemych sercach?
Jeszcze jedna refleksja oblała mnie swym rumieńcem... Takie miejsca uświadamiają mi - i przypominają - jak czas nieubłaganie gna do przodu. Wiele z tych akcesoriów to nieodłączni towarzysze naszej codzienności w ubiegłym stuleciu, to chwile zaklęte w bursztynach moich wspomnień. Gdyby nie takie wystawy moi synowie nie mieliby pojęcia o ich istnieniu, nie potrafiliby nawet wyobrazić sobie do czego można by ich użyć w dzisiejszej - naszpikowanej cudami technicznymi - epoce. A przecież dzielą nas ledwie trzy dekady...
Chwała ludziom, którzy biorą na siebie trud ocalenia tego i owego przed niepamięci otchłanią...
Zmierzając na zachód słońca - postanowiliśmy doń zajrzeć. Na niewielkiej przestrzeni ulokowano eksponaty Izby pamięci morskiej i regionalnej w Łebie (na terenie Kapitanatu Portu).
Galeria jest nieporównywalnie mniejsza od naszego podtrzebnickiego Muzeum Ludowego u Państwa Kowalskich, nie zmienia to jednak faktu, iż czuć tam tę specyficzną atmosferę Ducha Przeszłości. Zawsze w takich momentach w swe ramiona otula mnie Nostalgia - za tym co było, co już nie wróci, co porasta kurzem zapomnienia i - trochę to przykre - przestaje być doceniane.
Z racji lokalizacji (niech no już pozostanie sobie ten częstochowski zgrzyt) nie brak tu pamiątek stricte morskich. Ja jestem typowym szczurem lądowym, nie pojmę nigdy mentalności wilków morskich (może dlatego, że bujanie na falach przyprawia mnie o mdłości), niemniej potrafię sobie wyobrazić, że rejsy przynieść mogą niesamowite emocje, wiele pasjonujących przygód i nieprawdopodobnych historii. I o tym właśnie myślałam oglądając stare oprzyrządowanie statków - ileż to słonych tajemnic kryje się w ich niemych sercach?
Jeszcze jedna refleksja oblała mnie swym rumieńcem... Takie miejsca uświadamiają mi - i przypominają - jak czas nieubłaganie gna do przodu. Wiele z tych akcesoriów to nieodłączni towarzysze naszej codzienności w ubiegłym stuleciu, to chwile zaklęte w bursztynach moich wspomnień. Gdyby nie takie wystawy moi synowie nie mieliby pojęcia o ich istnieniu, nie potrafiliby nawet wyobrazić sobie do czego można by ich użyć w dzisiejszej - naszpikowanej cudami technicznymi - epoce. A przecież dzielą nas ledwie trzy dekady...
Chwała ludziom, którzy biorą na siebie trud ocalenia tego i owego przed niepamięci otchłanią...
P. S. Przy okazji polecam ciekawy serwis "Noclegi Łeba", w którym znajdą Państwo nie tylko szereg ofert noclegowych, ale i informacje o łebskich imprezach czy atrakcjach turystycznych. Warto tam zajrzeć (i zagościć na dłużej).
Można tutaj kupić pamiątki przyozdabiane ręcznie przez lokalnych artystów. Dochód ze sprzedaży przeznaczony zostaje na utrzymanie galerii. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz