"Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo." |
Sobota. Szósta rano. Kiedy budzik dzwoni bezdusznie i bestialsko, palce sprawnie dogadują się z klawiszem drzemki: udało się wynegocjować jeszcze pięć minut. Pi pi pi pip. Nie ma zmiłuj się. Trza odkleić od siebie resztki snu, koniecznie chcącego zakotwiczyć pod powiekami. Obiecałam sobie aktywną solidarność z uczestnikami akcji „Zauważ mnie”, więc nie wypada teraz wymięknąć. Nawet gdy słyszy się deszcz brzdękający o rynnę.
Zwlekam się z łóżka, sprawnie wykonuję poranną toaletę i
znikam w mroku. Siąpiące z nieba krople wygrywają rozmaite melodie.
Dziwi mnie jak wiele ptaków radośnie wita świt w środku zimy, dokładnie
drugiego lutego.
Idąc, rozmyślam. Lubię tę ciszę wokół. Pozorną ciszę – wszak
miasto pulsuje życiem. Nawet w sobotę rano. Jedni budzą się do codziennych
obowiązków, inni – niewyraźnie i mglisto – wyłaniają się z ciemności piątkowego
szaleństwa.
W Domu Wycieczkowym „Zdrój” zapalają się światła. Krzątanina
za firanką oznacza, że kilkoro dzielnych uczestników marszu z kijkami właśnie
nastraja się na dalszą podróż. Przebyli dopiero pierwszy odcinek z blisko 475kilometrowej trasy Wrocław – Koszalin. Dzisiaj dalszy etap zmagań. Żegnająca
się Trzebnica płacze mżawym kapuśniaczkiem. Myślę, że – mimo kaprysów pogody –
pozostawi po sobie jednak miłe wrażenie. Obdarowała pięknymi widokami i dała
nadzieję na wstawiennictwo św. Jadwigi w prośbach, pragnieniach i zamierzeniach.
Początek dnia, ustalony wcześniej na godzinę siódmą, nieco
się przesunął. Oby jednak wszystko przebiegało planowo, bez zakłóceń i
uciążliwości. Szerokiej drogi, sprzyjającej pogody, życzliwych osób wokół,
osiągnięcia wyznaczonych celów i zdrowia, przede wszystkim!
Tymczasem jeszcze słów kilka.
Ciągle buzują we mnie wczorajsze uczucia, gdy niewymowna
radość i wdzięczność mieszały się ze zdumieniem i niedowierzaniem. Kiedy
postanowiliśmy włączyć się w happening na trzebnickich stawach do głowy by nam
nie przyszło jaki będzie tego finał. Pada hasło: „Zauważ mnie”, „przyłącz się” –
więc stawiamy się w umówionym miejscu, ciekawi co będzie dalej. Nie mamy ze
sobą kijków treningowych, cóż, aktualnie ich cena nas przerosła – ale przecież
najważniejsze kwestie w życiu są za darmo: chęć działania, aktywność,
współodpowiedzialność za bliźniego, empatia, wrażliwość, przyjaźń, sympatia,
uśmiech i wiele, wiele innych. Aby okazać swą solidarność z uczestnikami akcji (zaskoczyła
mnie jej kameralność i ujęła umiejętność wzięcia spraw w swoje ręce) –
postanawiamy wyczarować kijki. W okolicy Lasu Bukowego z pewnością ich nie brakuje.
Wystarczy chcieć i mieć fantazję. Nie oczekiwaliśmy i nie spodziewaliśmy się,
że ów gest zostanie dostrzeżony i doceniony. Chłopcy dostali od Pani Jadwigi
Grochowalskiej prawdziwe, profesjonalne kijki do nordic walkingu. Bardzo
dziękujemy – i mamy nadzieję, że będą one nas wspierać w wędrówce przez życie z
taką mocą, z jaką dopingują Panią we wszelkich działaniach. Jeszcze raz dziękujemy!
Nikt mi nie wmówi, że życie nie jest niesamowite: usiane dobrem, zaskoczeniami, pozytywnymi doznaniami i niespodziankami. Nasze takie jest. Codziennie. Nie mogę się wręcz nim nadziwić…
Nikt mi nie wmówi, że życie nie jest niesamowite: usiane dobrem, zaskoczeniami, pozytywnymi doznaniami i niespodziankami. Nasze takie jest. Codziennie. Nie mogę się wręcz nim nadziwić…
A może - po prostu - jest takie, jakim kształtują go nasze
myśli?
Myśl więc pozytywnie. Strzep z siebie egoizm, wygodnictwo, bierność i ignorancję. Wyjdź naprzeciw Dobru. Goń marzenia. I nie poddawaj się zbyt szybko. Kiedy nie po drodze Ci ze Spełnieniem – rozważ czy dalej podlewać kwiat wytrwałości czy może zmodyfikować nieco mapę aktywności?
„Bądź wierny. Idź.”
Myśl więc pozytywnie. Strzep z siebie egoizm, wygodnictwo, bierność i ignorancję. Wyjdź naprzeciw Dobru. Goń marzenia. I nie poddawaj się zbyt szybko. Kiedy nie po drodze Ci ze Spełnieniem – rozważ czy dalej podlewać kwiat wytrwałości czy może zmodyfikować nieco mapę aktywności?
„Bądź wierny. Idź.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz