28.09.2012

Muza w Starostwa progach...

Tekst powstał dla Starostwa Powiatowego w Trzebnicy:
http://powiat.trzebnica.pl/index.php/news/view/445


26 września 2012 r. Uroczy wieczór, do cna spowity Pięknem (z rozmysłem napisane przez duże P).

 Piękno. Można je różnorako definiować. Z pewnością pośród rozważań o Pięknie zabłąkałyby się sformułowania "Muzyka" czy "Kobieta". Dzisiejszego wieczora mieliśmy i jedno i drugie; Piękno do kwadratu!

 We wrażeniach, którymi szczodrze obsypała nas Anna Fedorova znalazły się drobinki liryzmu, zdecydowania, pewności siebie, prostoty, wzniosłości, boskości, błogości, prozy życia... Cudna kompilacja. Magiczny kalejdoskop doznań.

 Wszystko było tak namacalnie blisko, a jednocześnie nieuchwytne i kruche niczym urokliwa fantazja. Samo piękno - niby możliwe, osiągalne, a jednak tak ulotne... Jak ten dźwięk... Jak ta chwila... 

 Kiedy niezastąpiony profesor Adamowski wygłaszał Słowo o muzyce, wspomniał o wielu wspaniałych miejscach, w których przyszło koncertować tej, choć jeszcze młodej, to niezwykle obiecującej Damie Światowej Pianistyki. Powiedział wtedy ważne słowa, iż nie jest najważniejszym to, gdzie ona gra, ale to jak gra... Święta prawda.

 Wtedy weszła do sali... Zjawiskowa. Olśniewająca. A kiedy zaczęła grać - świat jakby rozpromieniał. Drobna, niepozorna, młodziutka - a wniosła tyle klasy, elegancji, gracji, wykwintności. Jednocześnie z każdą chwilą kwitły kwiaty innych przymiotów, ukazujących bogatą osobowość, niesamowitą wrażliwość, ogromny talent, pasję, potencjał.

 Mawia się, iż kobieta zmienną jest, potrafi pokazać wielopłaszczyznowość emocji. Myślę, że gdyby móc odnieść to do gry - komponowałoby się doskonale. Było tu wszystko, co być winno: tkliwość, delikatność, romantyzm, namiętność, subtelność, skromność, powaga, dynamizm, zamaszystość, werwa, zadzior i pazur. Były tu rozsypane skrawki psychologii, teatru, pantomimy, liryki, epiki, dramatu, pytania, odpowiedzi, miejsce na własną interpretację... Muzyczny spektakl na najwyższym poziomie.
 Właściwie nie sposób tego opisać, muzyka bowiem nie jest do opisywania, ale do przeżywania. Muzykę chłonie się, nasiąka się nią, delektuje, rozpływa w niej. Zwłaszcza gdy jest w takim wydaniu. 
 Pianistka opowiadała tak barwnie i przekonująco te muzyczne historie, zarówno dźwiękami, jak i ciałem, każdym nerwem twarzy, iż po sali przetaczała się fala zdumienia, zadziwienia, wzruszenia, harmonii, wzburzenia, osłupienia, radości - w zależności od tego, jakim szlakiem prowadziły czarno-białe schody. Fascynujące doznania. Balsam na duszę. Profesjonalne strojenie rozstrojonych codziennością zmysłów. Nieprawdopodobne, ileż mocy można wykrzesać z tego instrumentu!

 I to genialne, zaprawdę mistrzowskie, wykonanie chopinowskich utworów: ballady, mazurka, etiudy i fantazji. Jak podsumował profesor Juliusz Adamowski: "gdzieś tam Chopin na pewno się uśmiechał..." Wręcz mogliśmy usłyszeć ten promienny śmiech, grzaliśmy się w jego melodyjnym cieple...

 Teraz już mam pewność, że Muzyka jest Kobietą.
 Ta młoda jeszcze kobieta, Anna Fedorova, cała zaś jest Muzyką. A może nawet jedną z Muz? Nieważne... Najważniejsze, by nie przestawała grać. Kiedy gra - zastyga i jaśnieje wszystko wokół... Chwilo, trwaj!























15.09.2012

Jeszcze kilka migawek z Łeby

O Łebie było już tutaj, i tutaj. Zresztą nie tylko, bo zauroczyła nas ta miejscowość...

Ptaki. Można je tutaj obserwować godzinami...





My z chęcią również podpatrywaliśmy ciężką pracę Ludzi Morza...




Potem wędrowaliśmy plażą przed siebie... A na niej rozsiane: tu wiekowy zamek (dziś hotel Neptun)...

... tam nadmorska zjeżdżalnia...

Kto ma ochotę na dłuższy spacer brzegiem morza może dojść do miejsca, gdzie wystają z wody maszty wraku zatopionego transportowca duńskiego (zdjęcie nie jest najlepszej jakości, gdyż nie podchodziliśmy aż tak blisko)...


Podczas gdy jedni otulali się w ciepłe kurtki, czapki, kaptury i szale, inni szaleli na całego:






Zainteresowała nas także świerkowa tratwa Nord, którą czteroosobowa załoga dopłynęła w sztormie do wybrzeży Szwecji...



... oraz ruiny kościoła św. Mikołaja - jedyna pozostałość po pierwotnej osadzie "starej Łebie", zniszczonej przez wiatr, wodę i piasek.

Znaleźliśmy też  obelisk upamiętniający cmentarz gminy ewangelickiej, żyjącej w Łebie do 1945 roku. Na kamieniu widnieje napis: „Pamięci gminy ewangelickiej” w czterech językach: kaszubskim, niemieckim, polskim i łacińskim.



Chłopcom podobał się piękny Park Jana Pawła II, a przede wszystkim znajdujący się tam plac zabaw. Moją uwagę przykuła rzeźba św. Jakuba Apostoła.


Nowy Kościół św. Jakuba Apostoła:

Kościół Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny:

Hejnał dla miasta Łeby:

Skrzynia czasu, czyli pamiątki od dzisiejszych łebian, ukryte dla przyszłych pokoleń. Do odkopania w 2104 roku.

W Łebie mieszkała Danuta Hryniewicz, doktor nauk weterynaryjnych, hodowczyni polskich owczarków nizinnych, zasłużona dla rozwoju tejże rasy.

Drzwi piekarni: drewniane, z pięknymi zdobieniami. Na każdym kroku spotykałam tutaj herb miasta...


Udaliśmy się również na spacer do pobliskiego Nowęcina, znanego ze stadniny koni.

Nieopodal dumnie pnie się ku górze zameczek, obecnie przekształcony na hotel.

Urzeka również jezioro Sarbsko.



A wracając jeszcze do Łeby... Polecam noclegi w Willi JAR. Gospodarze przemili, szczodrzy, życzliwi i z sercem na dłoni...

Tutaj natomiast serwują przepyszne domowe obiady:

I to jest chyba odpowiedni moment, by podziękować Tym Wszystkim, bez których ten wyjazd by się nie udał. Dziękuję...

P. S. Przy okazji rekomenduję ciekawy serwis "Noclegi Łeba", w którym znajdą Państwo nie tylko szereg ofert noclegowych, ale i informacje o łebskich imprezach czy atrakcjach turystycznych. Warto tam zajrzeć (i zagościć na dłużej).